Witam.Czy ktoś posiada jakies info o nie istniejacej linii Zbąszynek-Międzychód? Jakie parowozy tam kursowały?Godziny odjazdu? itp itd.Ja niewiele pamiętam gdyż byłem dzieckiem i nie interesowałem sie aż tak temeatem koleji.Bardzo prosze o jakies informacje na ten temat.Pozdrawiam
Forum dyskusyjne
Zbąszynek- Międzychód
-
-
Tyle znalazłem: SRJP 1985/86
http://www.members.lycos.co.uk/sensoria67/336.jpg -
Witam. Od 1985 do 1990 roku każde kolejne wakacje spędzałem w Trzcielu (czyli akurat na tej trasie). Niestety już nie było wtedy parowozów, tylko SP45 + 2 nowiuteńkie wagony bezprzedziałowe. Ze względu na stan torowiska od Zbąszynia do Lewiczynka chyba jechał z oszałamiającą prędkością 20 km/h. Jednak najszczególniejszą atrakcją był ten pociąg, który figuruje też w SRJP 1985/86 i jedzie wcześnie rano do Międzychodu, a późnym popołudniem wraca do Zbąszynia. To był przeuroczy skład towarowo-osobowy, prowadzony zwykle przez Ty2, złożony z jednego bardzo starego "pulmana" i kilku platform drewna tudzież węglarek z wikliną. Coś pieknego! W Trzcielu w obie strony miał ok. godzinny postój, bo jako pociąg zbiorczy musiał mieć zarezerwowany czas na włączanie i odłączanie wagonów. No i stał rozkładowo tę godzinę, nawet jeśli akurat nie było czego dopinać. Samo pojechanie tym czymś choćby do najbliższej stacji (i powrót pieszo) było atrakcją nie do zapomnienia. Przed 1985 r. ( ja już tego nie pamietam, ale wspominają starsi koledzy, którzy jeździli na obozy 2-3 lata wcześniej ode mnie) wszystkie rozkładowe pociągi prowadził podobno jakiś parowóz ("krótki" - tylko tyle potrafią o nim powiedzieć) i były zestawione z przedwojennych wagonów z pomostami. Pamiętam jeszcze, że w Zbąszynku (z "ryflakami" do Czerwieńska - przed elektryfikacją) i w Międzychodzie (aż do początku lat 90-tych na linii do Szamotuł) operowały Tkt48, ale na linii przez Trzciel ich sobie nie przypominam. W 1988 r. wprowadzono zastępczą komunikację autobusową za te 2 pociągi główne i w ogóle zlikwidowano ten mieszany. To tyle, co pamietam z tej naprawdę pieknej linii.
-
Bardzo duzo kolego pamietasz.Ja pare razy jeżdziłem do Prądówki na wakacje i te ż troche pamiętam ale przez mgłe:-( Pamiętam natomiast bardzo dobrze jak pod koniec istnienia linii miało miejsce wykolejenie sie tegoż pociagu.I od tego czasu zrobili coś takiego że skład przed mostem z obrą sie zatrzymywał i trzeba było sie przesiąść do innego składu który zawoził na stacje w Zbąszyniu.Jezdziłem pare razy tym pociągiem ale jak pisałem wczesniej nie pamiętam jakie parowozy tam kursowały:-(Pamietam teżprzez mgłe ze był lub były co jakiś czas wagony towarowe.
-
Ten rozkład jazdy 1985/86 w zasadzie każdego roku był bardzo podobny, zmiany były co najwyżej minutowe - i tak przez dobrych kilka lat, na pewno od 1985 do końca. Zawsze były 2 pary pociągów osobowych Zbąszynek-Międzychód (w Zbąszynkyu zawsze odjeżdżał z peronu 3) i jedna para Zbąszyń-Międzychód (ten mieszny). Nie pamiętam, czy na pewno ten ostatni jeździł do samego końca, bo ostateczne uśmiercenie ruchu towarowego wiązało się min. z tym, że trzcielscy wikiniarze przerzucili się na tańszy i szybszy wówczas transport samochodowy. Długo utrzymał sie ruch towarowy na odcinku Międzychód-Lewiczynek (?) - tym, gdzie wymieniona była nawierzchnia i jazda odbywała się z jakąś normalną prędkością, ale w tamtą stronę rzadko jeżdziliśmy, więc nie jest mi za dobrze znana. Natomiast na odcinku w stronę Zbąszynia wykolejenia zdarzały sie od czasu do czasu. Po prostu szyny w przegniłych podkładach "rozkraczały się". Ostatecznie chyba coś takiego stało się późna jesienią lub zimą 1988 - kiedy jechałem na święta, w pociągu z Poznania konduktor poinformował mnie o komunikacji zastępczej, która jest "od jakiegoś czasu" z powodu wykolejenia się składu i że "jeszcze to potrwa". Były takie miejsca, gdzie śrubę można było wyciągnąć (bez wykręcania) z podkładu, a najczęstszym sposobem naprawiania nawierzchni było podsuwanie dodatkowych podkładów w takie "rozlazłe" miejsca. Dodajmy, że jeździły tam dość jednak ciężkie SP-45. O wymianie nawierzchni "w przyszłości" tylko się mówiło - no i nic z tego nie wyszło, chociaż przez kilka lat kolejne samorządy gminy Trzciel przed wyborami deklarowały "usilne starania o przywrócenie połączenia kolejowego". Dzisiaj nie ma już nawet ciągłości linii, bo w okolicach wiaduktu drogi nr 2 jest wybudowana droga dojazdowa kosztem rozebranego nasypu (no i jeszcze po drodze to, co roznieśli złomiarze). Ten motyw z przechodzeniem przez most pieszo i drugim składem, który czekał za Obrą: nie zanotowałem tego jakoś w pamięci współcześnie, ale wiem z opowiadań rodzinnych, że z powodu wysadzenia bądź uszkodzenia mostu w czasie działań wojennych taki sposób podróżowania utrzymywał się bardzo długo, aż gdzieś dolat 50-tych czy 60-tych. A niedaleko za tym słynnym mostem była ładownia Jabłonka (głównie drewno z tartaku). Z niej prowadziła wąskotorowa linia do tartaku nad jez. Konin, obsługiwana przez lokomotywkę spalinową. W 1995 tory jeszcze były. Ciekawe, czy dzisiaj z niej coś zostało?
-
Przepraszam, mała nieścisłość: te powojenne historie z porzechodzeniem mostu miały miejsce w Trzcielu i chodzi o most na Czarnej Wodzie (chyba tak się nazywa ta rzeczka?), położony bardzo blisko dzisiejszej obwodnicy trasy nr 2. Natomiast w 1988 wykolejenie - jeśli dobrze pamiętam, tak właśnie ten wspomniany konduktor mówił - miało miejsce w okolicy mostu na Obrze w Zbąszyniu. To tyle sprostowania.
-
Ja osobiscie miałem taką przygode tylko raz.To było pod koniec sierpnia(roku nie pamiętam) jak wracając z corocznych wakacji udalismy sie z rodzinką na stacje Prądówka(kiedyś był na stacji sklep spożywczy i moim ulubionym trunkiem była oranżada:-) Tegoż własnie dnia niestety nie dostałem tej oranźady ponieważ gdy przyszlismy na stacje pociąg juz sie zbliźał. i własnie tego dnia pierwszy raz usłyszałem od konduktora że przed Zbąszyniem tu gdzie jest most nad rzeką Obrą bedzie trzeba przesiąsc sie do innego składu który stoi po drugiej stronie rzeki i zawieźie pasażerów do Zbąszynka.Więcej w tego typu akcjach nie uczestniczyłem ponieważ bywałem tam tylko co roku.No i niestety gdy przyjechałem na drugi rok to dowiedziałem sie że po linii kolejowej do Międzychodu już nie pojedzie pociąg:-( Były uruchomione autobusy zastępcze ale nie urządzały mnie ponieważ kursowały po drugiej stronie rzeki przez Lutol Mokry i nie pasowało nam zabardzo żeby dostac sie do Prądówki na ulubiony biwak:-( tyle niestety tylko pamiętam pomimo tego że byłem gówniarzem.Dzis bardzo chętnie podróżuje w tamte okolice na grzyby lub tak poprostu na spacerek i przyglądam sie jak linie kolejową pochłania natura a w najbliszym czasie przetnie ją autostrada pomiędzy Prądówka a Przychodzkiem.Prac narazie nie widać ale las jest już wycięty od paru lat pod wkrótce budowaną autostrade:-(
-
Byłem w m-cu listopadzie na stacjach Trzeciel i Miedzyrzec niestety "nie było nieba" fotograficznego, była pólmgła zrobiłem zdjęcia które można obejrzec na mojej stronie
www.parowozownia.cba.pl
pozdrawiam
Ropa
8.05.08 -
Witam! W dzieciństwie praktycznie każde wakacje spędzałem w Zbąszyniu; zdarzało się, że bawiliśmy się z kolegami na nasypie w pobliżu mostów kolejowych na Obrze czy nad samą Obrą, więc dość często miałem okazję oglądać pociągi z lub do Międzychodu. To był koniec lat 70, może początek 80. I powiem szczerze, że nie pamiętam parowozów prowadzących składy na tej linii. Pamiętam za to charakterystyczne składy, które nazywaliśmy "międzychódką" i jeśli pamięć mnie nie zawodzi wyglądały one następująco: SM30 + najprawdopodobniej 2 wagony Bi z pomostami. Cóż, łza się w oku kręci...
Odwiedziłem to miejsce na początku maja, przy okazji tegorocznej Parady Parowozów. Co zobaczyłem? Ano most, po którym nie przejedzie już "międzychódka", zardzewiałe szyny i drzewa rosnące między podkładami...
pozdrawiam! -
Dodam tu jeszcze że mieszkańcy okoliczni do dzisiaj mówią na tę linie Międzychódka:-) Więc chyba już taka nazwa pozostanie:-)
-
Jak już wspomniałem, parowozów prowadzących regularnie rozkładowe pociągi osobowe nie pamiętam i słyszałem o nich tylko "z drugiej ręki", więc może to były jakieś okazjonalne podmiany. Natomiast Bi z pomostami (nazywane u nas w centrum Polski "kowbojkami" i uważane za jedną z głównych atrakcji wakacyjnych) . Za to z całą pewnością widziałem (kilkanaście razy) i słyszałem (codziennie) parowóz prowadzący ten skład mieszany wyjeżdżający ze Zbąszynia po 5.00 rano i wracający ok. 20.00. I nawet jechałem tym czymś (kilka razy). Inne ślady parowozów to żużel na torach, po których łaziłem do Starej Jabłonki oraz uroczo okpcone wiadukty na całej trasie (świeża sadza - jeszcze nieźle brudziła). Wtedy, kiedy jechałem pociągiem, na pewno to był Ty2 - skojarzyłem, bo taki sam typ pracował do połowy klat 80-tych jako manewrówka na stacji w moim rodzinnym miescie pod Łodzią. No i pamiętam tabliczkę przecież. Ten w Trzcielu był strasznie zaniedbany i pordzewiały. Kiedy widywałem ten pociąg z daleka, to już nie dam głowy, co go ciągnęło. Ale ten charakterystyczny, beczkowaty tender...
A propos obecnej kondycji tej linii - wiele wskazuje, że została już "skazana", aczkolwiek zastanawiam się nad jednym szczegółem: 2-3 lata temu był kapitalny remont obwodnicy Trzciela w ciągu drogi nr 2. Wyburzono wtedy i zbudowano od nowa zarówno wiadukt nad Czarną Wodą i drogą do Jabłonki, jak również wiadukt nad torami. Można było przeciez "zaplombować" to miejsce i wykonać mniejszym kosztem nasyp, a jednak zbudowano od nowa wiadukt. Czyżby to coś znaczyło? Czy może to tylko nasza "swojska" niegospodarność? Przecież szlak z Krosna do Lubska, z Gorzowa do Kostrzyna przez Krzeszyce oraz wiele innych też zamknięto wkrótce po wymianie nawierzchni.
Jeszcze jedno małe wspomnienie: na dworcu w Trzcielu mieszkał taki sympatyczny i całkowicie zakochany w tej stacji emerytowany zawiadowca. Na emeryturze pracował jako kościelny. Ciekawe, czy jeszcze żyje, bo już wtedy był starszawy. No i miał sporo przez siebie wykonanych rysunków stacji Trzciel oraz różnych miejsc na tej linii, między nimi taki jeden futurystyczny: na stacji w Trzcielu EN57. Był absolutnie przekonany, że to się kiedyś spełni, że remont i elektryfikacja tej linii to oczywistość. Gdyby mu ktoś wtedy powiedział, że ta stacja zarośnie dzikimi drzewami...