Z przyjemnością informuje, że dnia 30 grudnia 2008r. miało miejsce ustanowienie rekordu obciążenia parowozu na GKD. Tego dnia sformowano imponujący, jak na obecne, wąskotorowe warunki skład złożony z 10 jednostek taborowych: S (pług odśnieżny pełniący funkcję generatora prądu dla oświetlenia i ogrzania części wagonów) + Asxh (replika wagonu Wernigerode) + 6 Bxhpi + Kdxh + Lxd2. Skład miał masę 191t, przy długości 140m (długość całkowita 153m). Pojazdem trakcyjnym (będąca na końcu składu lokomotywa Lxd2 spełniała jedynie rolę dodatkowego obciążenia i nie brała udziału w prowadzeniu pociągu) był piaseczyński Px48-3917, któremu, kilka dni wcześniej, zakończono, trwającą od końca października, naprawę rewizyjną podwozia (frezowanie zużytych bloków maźniczych, wymiana panewek osiowych na nowe, całkowicie wykonane z brązu). Jazda na 11
kilometrowej trasie Piaseczno - Złotokłos miała na celu przetestowanie parowozu przed pociągiem sylwestrowym.
Już na początku jazdy okazało się, że moc 200KM, jaką peiks dysponuje, jest niewystarczająca dla sprawnego prowadzenia tak ciężkiego składu na linii o wyjątkowo niekorzystnym profilu, jakim jest początkowy odcinek linii
grójeckiej(Piaseczno - Runów). Na wyjeździe ze stacji Piaseczno Miasto rozpędzenie składu na krótkim odcinku poziomym uniemożliwiał ciasny łuk o promieniu 92m i znajdujący się w jego połowie przejazd z ruchliwą ulicą Wojska Polskiego. Skutkiem tego, na 10-cio promilowym wzniesieniu przed wiaduktem nad normalnotorową linią radomską, pomimo stosowania maksymalnej mocy parowozu (ciśnienie w kotle 12,5atn, 100% otwarcia przepustnicy, 80% napełnienia cylindrów) skład nie był w stanie osiągnąć większej prędkości niż 10km/h. Kolejne wzniesienia udało się sprawniej pokonywać jedynie dzięki technice jazdy polegającej na maksymalnym rozpędzaniu składu gdzie była tylko taka możliwość. W połowie drogi nastąpiło pęknięcie rurki dmuchawki w dymnicy, skutkiem tego nie było możliwości "robienia pary" na spadkach i utrzymania właściwego poziomu wody
w kotle. Po dojechaniu na stację w Złotokłosie ciśnienie w kotle wynosiło tylko 6atn, zaś poziom wody był minimalny. Po półgodzinnym postoju wykorzystanym na zwiększenie ciśnienia pary i poziomu wody w kotle, oraz zmianie czoła pociągu powrót do Piaseczna nie przysporzył większych trudności. Parowóz podczas testów nie wykazał żadnych usterek, jednak próba dowiodła, że nie posiada on wystarczającej mocy aby utrzymać rozkładową prędkość pociągu o tak dużej masie (dotychczas najcięższe składy prowadzone parowozem Px48 na GKD miały masę 150t), ponadto ciągła jazda z pełnym ciśnieniem w skrzyniach suwakowych i napełnieniami powyżej 0,4 (przy rozruchach, początkach wzniesień i w ciasnych łukach do 0,8) szybko wyczerpuje rezerwę kotłową, co prowadzi do nadmiernego obniżania poziomu wody w kotle. Powodem wyczerpywania się kotła,
oprócz uszkodzenia dmuchawki, było stosowanie złego gatunkowo, niskokalorycznego węgla o dużej zawartości popiołu, jak również niska temperatura zewnętrzna wynosząca podczas testów -7oC.
Następnego dnia dmuchawka została wymieniona i pociąg sylwestrowy, bez problemu dotarł na czas na polanę w Runowie osiągając na całej drodze założone prędkości rozkładowe. Pociąg prowadzony był trakcją podwójną (Px48+Lxd2), jednak praca lokomotywy spalinowej ograniczała się jedynie do pomocy przy rozruchach i podjazdach na niektóre, szczególnie strome wzniesienia.
Miło jest, że miałem okazję uczestniczyć w obu tych jazdach i móc poczuć jak pracuje parowóz z pełną mocą, gdyż rzadko już można obecnie w Polsce tego doświadczyć...
Forum dyskusyjne
Rekordowo ciężkie pociągi na Grójeckiej KD
-
-
A parowóz z tak doświadczoną obsługą aż był zadowolony, że ciągnie takie brutto.
Pozdrawiam: Michał -
Dnia 30 grudnia odbyła się jazda próbna parowozu Px48-3917. Zostałem wyznaczony do konwojowania lokomotywy spalinowej Lxd2-454, która znajdowała się na końcu składu i jechała jako dodatkowe brutto. Już na pierwszym łuku i wzniesieniu okazało się, ze parowóz ledwo co ciągnie tak ciężki skład. Jednak pod każde wzniesienie skład wciągnął się. Po powrocie z tej jazdy nastąpiła narada, na której zdecydowana aby podczas wycieczki sylwestrowej skład pociągnęły lokomotywy w podwójnej trakcji. Na przedzie Px48 następnie Lxd2 i wagony. O godzinie 17:00 rozpoczęliśmy manewry mające na celu zestawienie składu pociągu o numerze 1211/1210. Po ponad godzinnych manewrach lokomotywa zjechała na halę dniówkową w celu zatankowania oraz dolania oleju do zbiornika hydrostatu. O godzinie 21:00 czyli godzinę przed odjazdem został uruchomiony silnik w celu uzyskania odpowiedniej temperatury. Piętnaście minut przed odjazdem razem z parowozem wyjechaliśmy w stacje i podłączyliśmy się do składu. Pierwszą oznaką ze jest to poważny skład był fakt iż samo popełnianie przewodu głównego trwało około 10 minut. Punkt 22:00 kierownik pociągu podał sygnał odjazd i ruszyliśmy w trasę. Jako maszynista lokomotywy spalinowej musiałem cały czas mieć dobry kontakt z maszynistą parowozu aby dobrze się rozprowadzić. Jednak gdyby nie dobra znajomość szlaku to nic z tego mogłoby nie wyjść. Ruszaliśmy powoli. Ja na pierwszym przetworniku a kolega Bogdan w parowozie na pełnym napełnieniu cylindrów. Gdy wagony wyszły już z łuku daliśmy w przysłowiowy gaz. Parowóz otwarty na maxa a lokomotywa na ostatniej pozycji. Dźwięk który wydobywał się z parowozu a następnie mieszał się z pięknym odgłosem pracujących 12 cylindrów i turbin jest niepowtarzalny. W pewnej chwili czułem się jak za dawnych dobrych lat kiedy na naszej Grójeckiej kolejce prowadzony był ciężki ruch towarowy. Jednak powróćmy do rzeczywistości. Mijamy przystanek Piaseczno Wiadukt, więc ja mogę się już wyłączyć bo dalej do ulicy Redutowej w Zalesiu Górnym jest z górki. Mijając naszą stacyjkę w tej miejscowości musieliśmy się zatrzymać gdyż stali na niej goście naszej wycieczki. Po wejściu ich ruszyliśmy dalej. Przy rozruchu musiałem znów pomódz gdyż zaraz jest ostry łuk i cały czas pod górkę do Zalesinka. Niezapomniane były miny przechodniów patrzących na 2 lokomotywy jadące na pełnej mocy, za którymi znajdowało się tyle wagonów. Zbliżając się do stacji Gołków zobaczyłem świetlny sygnał Rm4"stój". Natychmiast zatrąbiłem przysłowiowe trzy krótkie aby maszynista parowozu zatrzymał się. Po zatrzymaniu się okazało się, ze ludzie pomylili wagony i musieli się przesiąść. Krótki postój pozwolił na spokojne wyłożenie pieca w parowozie. Dalej szlak do cegielni prowadzi już z górki, a wiec moja pomoc nie była już potrzebna. Następnym wzniesieniem jakie nas czekało było pod Głosków. Mimo dużej prędkości pociągu załączyłem się wcześniej aby utrzymać ją i nie wydłużać rozkładowego czasu jazdy. Pociąg pięknie się wciągną jakby jechał po płaskim terenie. Przed nami został długi podjazd pod Runów. Jednak przed nim musieliśmy zwolnić na przejeździe z ulicą Milenium gdyż dochodzi tam do częstych wypadków. Nawet powstało przysłowie:
"rzadko jeździ, często trafia". Trzeba pamiętać, że kolej bez wypadków to nie kolej. Przed nami ostatnia prosta i Złotokłos, a więc przełączam się na drugi przetwornik i załączam 8 pozycje jazdy. Po dotarciu do stacji końcowej parowóz obleciał skład, a ja pozostałem na jego końcu gdyż w drodze powrotnej moja pomoc będzie potrzebna tylko podczas podjazdu pod Głosków. Na miejsce pikniku dojechaliśmy cali i zdrowi a więc przystąpiliśmy do organizacji wszystkich atrakcji. O godzinie 2:00 rozpoczęliśmy podróż powrotną. Jako że rozruch dosyć powoli się odbywał trochę pomogłem pchnąć to dosyć ciężkie brutto. Przed ulicą Milenium wysadziliśmy kilku naszych imprezowiczów. Teraz najgorszy moment przed nami. Bardzo duże wzniesienie i szyny pokryte szadzią. Razem z parowozem musimy dać z siebie całą moc. Niestety w Px-ie zatkały się piasecznice i koła zaczęły mu rolować. Po krótkiej chwili lokomotywa również straciła przyczepność. Powoli mamy strach w oczach aby się wciągnąć. Pociąg toczy się 2-3 km/h, ja na pierwszym przetworniku i 3 pozycji ponieważ na 4 już się ślizga. Jednak szybka reakcja pomocnika z parowozu-kolegi Janka, który odetkał piasecznice spowodowała, ze powoli zaczęliśmy nabierać prędkości. Na szczęście się wciągnęliśmy. Dalej szlak prowadzi już prawie cały czas z górki a więc moja pomoc nie była już potrzebna. Po dojechaniu na stacje Piaseczno Miasto Wąskotorowe o godzinie 2:30 przystąpiliśmy do manewrów. Chowanie wagonów do hal trwało aż do 4:00. Około tej godziny odstawiłem lokomotywę do hali na zasłużony odpoczynek. Naszą kolejową tradycją o godzinie 4:15 przywitaliśmy nowy rok Hymnem Polski. Cieszę się że brałem udział w tak świetnej imprezie, a najbardziej chciałbym podziękować kolegą z parowozu, którzy mimo bardzo trudnych warunków świetnie rozprowadzili pociąg z moją drobną pomocą . Mam nadzieję że za rok znów pociągniemy tak duży tonaż.
-
No chłopaki... gratulacje...
-
Dzięki:)
-
Brawo chłopaki
-
No i poooooszło! Sezon zaczęty!!!!
W prawdzie na Grójeckiej KD nie ma czegoś takiego jak sezon i nie-sezon, ale jest coś takiego, że pogoda odstrasza potencjalnych klientów, w związku z tym od początku roku 2009 nie było wycieczek. Aż do piątku, 20 marca. Wtedy to wyprawiono na szlak pierwszy 1211/1210, prowadzony oczywiście trakcją parową. Był to pociąg na zamówienie grupy przedszkolnej. Na moście nad Głoskówką urządzono topienie Marzann (były dwie takowe). Jednak, ze względu na mały zapas zabranej benzyny słabo się hajcowały. W sobotę, przy ogólnodostępnym popołudniowym pociągu już się poprawiliśmy, i 2,5L wpompowanej w kolejną Marzannę benzynki atrakcyjnej (ekstrakcyjnej) znakomicie poprawiło nasz PR. Swoją drogą w dawnych czasach palono czarownice, i zastanawiamy się, czy by do tej tradycji nie powrócić w ramach atrakcji turystycznych.
A tak na poważnie, to jeździmy już w każdą niedzielę (oprócz Wielkiej Nocy) pociągami ogólnodostępnymi. Jakby co,to tu jest info: http://www.kolejka-piaseczno.com
Trzy słówka o czajniku Px48-3917. W grudniu dostał on nowe panewki osiowe, w lutym wytulejowaliśmy cały napęd i teraz to się nim śmiga jak ta lala! Nic nie klekocze, nie wali, nie tłucze, na boki parowóz nie chodzi, słowem cud-miód (z uszu).
Jeszcze kapcie i wiązary dostały lakier samochodowy (w prawdzie trochę nie taki odcień jak powinien być) więc teraz to naprawdę można tym parowozem dupy wyrywać!
Pozdro wszystkich PK, a który chce się pobrudzić przy czajniku, to niech napisze na PW, to się ustawimy na jakieś dymienie. -
Dokończenie powyższego postu...
Oczywiście, kurde, nikt mi nie wierzy... Co więcej słyszę głosy, że wcale ognia na pożegnaniu zimy nie było, zatem przesyłam dowód, że Marzanna się jarała fest! Z życzeniami dla wszystkich PK:
http://farm4.static.flickr.com/3458/3379395466_ba67b659d3_o.jpg -
Jeszcze dokończenie dokończenia posta :P
Jak jeszcze nie wierzycie że to się zdażyło, to patrzcie tu: http://www.kolejka-piaseczno.com/pol/aktualnosci.php -
Dziś dowaliło śniegu tak, że torów w Piasecznie nie widać. Parowóz już pod parą, o 9.30 odjazd z turystycznym 1211/1210. Sceneria jest kosmiczna, jak mi się uda, to foty z dzisiejszej jazdy przez zaspy zrobię... :D
-
Witam witam
Miałem okazję wczoraj pojechać rzeczonym 1211/1210,więc naskrobię kilka słów.
Start:9.30.
Dzieciarnia na pokładzie.Powoli ruszamy.
Kierpoć jak zwykle opowiada historyję kolei i streszcza informacje o taborze,ale dzieciarnia (na oko zerówka,pierwsza klasa) jakoś mało zainteresowane.Ale mikole będą z nich o czym później.
Pierwszy postój na szybkiego fotostopa w Zalesiu Dolnym.Sceneria kosmos.Biało wszędzie,para ladnie się rozłazi.
Jedziemy dalej.
Za Gołkowem,na przejeździe koło dawnej mleczarni "krzyżowanie" z rozkładowym 727 SU18 8155/2.
Na szczęśce kiero z SU18 wie po co znak "stop" jest na przejeździe.
Wsiadają "krasnale",które jadą(a raczej "którzy jadą) na polanę ;-)
W Głoskowie na mostku nad Głoskówką (tudzież Głokowianką) postój na porzucenie Marzanny.
Spalona poszła z nurtem.Zaspy na polu miejscami za kolano.
Para buch,koła w ruch,przed nami najszybszy odcinek toru.
Przystanek Runów.Krasnale wysiadają,my toczymy się dalej.
No i tutaj zaczyna się zabawa.
Pierwsze gałęzie zwisające na tory widać już ze stacji.Ale wystarczy tylko dotknąć i jak katapulta leci w górę.
Strącany śnieg wlatuje do parowozu jednymi drzwiami,a wylatuje drugimi.
Złotokłos.
Drzewo na torze.Brzózka się wzięła i złamała.Cały pic w tym,że drzewo na ogień jest ale...nie ma drwala.
W skutecznym usunięciu drzewa z toru przeszkodził słup,ale od czego jest drugi tor(rzecz się w obrębie torów stacyjnych)?
Jedziemy dalej.
Tarczyn.
Oblot składu i wracamy do Runowa.
Tu ognisko,dzieciarnia urządza bitwę na śnieżki,w lesie żadnego ptaka nie ma,bo wszystko wypłoszone wrzaskami.
I tu wchodzi do gry rzeczony na początku mikol.
Jednemu z "młodych" nie w głowie kiełbasa,śnieżne bitwy,ale...Px.Po tym jak oglądał tabor przyszły rewident jak nic ;-)
11.25.Odjazd.
Pewnie by to była kolejna wycieczka,jakich pełno w sezonie,ale ze względu na to że dowaliło śniegu było po prostu przeprzefantastycznie.
Krajobraz jak na jakimś biegunie a nie pod Warszawą.
Zdjeciówa do obejrzenia pod adesem:
http://grono.net/gallery/7536216/
Pozdrawiam
Jac
-
He, he jazdka była pierwsza klasa. Z fotografii Jaka widać, że zima (nawet w końcu marca) jak co roku zaskoczyła drogowców... :P