Może coś lżejszego zaproponuję. Każdy z interesujących się parowozami, czy innymi lokomotywami z pewnością nieraz się zetknął ze slangiem, którym porozumiewali się obsługujący owe maszyny. I zdarzały się wśród tych szyfrowanych nazw takie, które z jakiegoś powodu były śmieszne, trochę dziwne, bądź mogły się zwyczajnie podobać. Pomyślałem sobie, że można by spróbować stworzyć zbiór owych nieprzeciętnych nazw, ot tak, aby było wesoło. Nie chodzi mi o ogólnie znane "poważne" nazwy kolejowe jak "siódemka", "brutto" czy "depo", ale o takie różne twory z jajem. Siadam zatem przed komputerem, nalewam szklaneczkę śliwowicy i postaram przypomnieć sobie radosną twórczość znaną mi z wieloletniej tułaczki po zaoliwionych zakamarkach które odwiedzały parowe smoki tudzież inne kolejowe potwory. A może komuś po głowie chodzą jakieś inne śmieszne rzeczy związane z koleją?..
Arka
I to nie Arka Noego, Arka Satana (dobrze chłopaki grają, warto posłuchać!), Arka Przymierza, ani Arka Gdynia. Taką określenie usłyszałem kiedyś na szamotowe sklepienie w skrzyni ogniowej parowozu. Nieźle też ktoś określił je mianem "przewału ogniowego". He, mi się nazwa przewał kojarzy z duuużym przekrętem.
Wykładanie pieca
Przed ruszeniem ze stacji, czy wzniesieniem trzeba dobrze wyłożyć piec, czyli porządnie dorzucić węgla do paleniska. Często też spotykałem to określenie, jak jakiś parowóz mocno dymił, albo ktoś pieprznął jakąś bzdurę. Wtedy się mówiło: ale pieca wyłożył!
Falbanek i brecha
Kiedyś w lokomotywowni na Pomorzu maszynista któremu pomagałem w naprawie powiedział: przynieś breszkę z falbanka! Potem okazało się, że to chodziło o stalowy drążek, rodzaj łomu który leżał na stole warsztatowym... Ale zanim się tego dowiedziałem inni pracownicy mieli dużo śmiechu.
Popaść
I nie chodzi tu o sidła nałogu. Z takim określeniem czynności polegającej na wcelowaniu sworzniem w otwór się spotkałem. Popaść, to nic innego jak trafić. Szczególnie, słowo to nabierało barwy, gdy ktoś ryknął z bólu uderzając się młotkiem, a jego kolega głośno pytał: W palucha popadłeś!?
Czujnik
Nie precyzyjny przyrząd pomiarowy, a jego zaprzeczenie, czyli młotek o wadze powyżej 5kg, a jeszcze lepiej 10. Można nim czujnie w coś pieprznąć "zza ucha" i na pewno efekt będzie. Tylko często naprawiana część tego nie przeżyje.
Biegunek
Nie męski rodzaj rozwolnienia (biegunki), a część wózka przedniej osi tocznej w Ty2. Zawsze mi się ta nazwa podobała...
Obrządzanie parowozu vs. czynności życiowe
Po udaniu się na nawęglanie (spacer do spożywczaka), sypnięciu do pieca (zjedzeniu czegoś) i pociągnięciu inżektorem (napiciu się) można odpowietrzyć układ (beknąć), uważając tylko, aby wody nie porwało (pawik). Następnie powinno się wywalić popielnik na kanale (iść się wysrać do klopa) i zalać żużel (spuścić wodę). Czynność tą można połączyć z odmuleniem kotła (odlaniem się), dobrze, jeśli przy okazji zawór zerwie (pierdnięcie), lub zagra (przeciągłe pierdnięcie). Na koniec przedmuchujemy szkła (smarkamy najlepiej bez użycia chusteczki, czyli z dwururki). Tak to kolejarze umilali sobie czas.
Świstuła
Nikt dokładnie nie wie co to dokładnie jest. Wyrazu tego używano, jak się nie wiedziało jak jakieś narzędzie się nazywa. Świstułą mógł być kawałek rurki, drążek, klucz dziwaczny, wężyk, cokolwiek, wichajster, tenteges, no to co leży koło nogi stołu...
Rolować
Nie chodziło o oszukanie kogoś (wyrolowanie), a o ślizganie się kół parowozu. Takie przykładowe zastosowanie określenia w wypowiedzi maszynisty: Deszczyk spadł, trochę trawy na szynie i ta ku...a pie...a już roluje! Zarolować, to także poślizgnąć się (i ostro pieprznąć) na lodzie, czy błocie.
Gięta z kranika
Podstawą wyżywienia drużyn obsługujących parowe pojazdy trakcyjne są dania podgrzewane na barbecue tworzonym w budzie przez osprzęt kotła. Szczególnym uznaniem cieszy się tytułowa gięta z kranika, czyli kiełbasa grzana na zaworach szkieł wodowskazowych.
But, rura, ciągnięcie i rozprowadzenie
Żeby utrzymać rozkładowy czas jazdy, jeśli warunki są korzystne (drogowcy nie nastawiali "sierżantów") to trzeba dać ostro buta i dobrze ciągnąć dając w rurę, aby pociąg rozprowadzić. Czyli ostro ruszyć i rozpędzić skład wykorzystując maksymalną moc parowozu, aby największą prędkość dozwoloną jak najszybciej uzyskać.
Góry i dziury
Efekt nieumiejętnej obsługi paleniska przez niestarannych, bądź niewprawionych pomocników polegający na utrzymywaniu nierównej warstwy węgla w wersji ekstremalnej, czyli w jednym miejscu 50cm węgla, w drugim gołe ruszty (np. z tyłu góra, z przodu dziura).
Stawidło daje?
Znajomy maszynista opowiedział mi taką historię. Został w młodości, jako początkujący pomocnik, delegowany do parowozowni gdzieś na południowym zachodzie kraju. Pierwsza służba, wyjeżdżają powoli z torów trakcyjnych w kierunku stacji. W pewnym momencie stary maszynista pyta: Stawidło daje? Pomocnik, nie wiedząc za bardzo o co chodzi, a jako że słowo stawidło kojarzy mu się jedynie z mechanizmem rozrządu, wychyla się przez okno i patrzy przez chwilę na powoli pracujący rozrząd, po czym, nie widząc niczego niepokojącego, mówi do maszynisty: Daje, daje... Maszynista słysząc to otwiera przepustnicę i coraz szybciej jedzie w kierunku stacji. A tu słychać Rm4 ... ... ..., ktoś biegnie wywijając kółka latarką, przerażenie i awantura bo o mało do katastrofy nie doszło. Okazało się, że owe: Stawidło daje? Oznaczało: czy z nastawni podawany jest sygnał zezwalający na jazdę. Takiego sygnału nie było. Widać, stawidło nie dawało...
Chebzie
Kiedyś, tuż przed odjazdem ze stacji początkowej, usłyszałem podczas jednej z pierwszych jazd parowozem polecenie: Schowaj się , bo chebzie będą lecieć. Na początku myślałem, że to jakiś pociąg pospieszny o takowej nazwie (brzmiała podobnie jak np. Sudety) będzie jechał po równoległym torze z dużą prędkością i mam schować głowę, aby pęd powietrza mi czapki nie porwał. Później zorientowałem się, że maszynista tak określał to, co wylatuje z komina podczas rozruchu parowozu po długim postoju, tj. kawałki sadz, leszu i inne paprochy pozlepiane razem wodą z olejem i mające wprost nieprawdopodobną zdolność brudzenia i przyczepność do wszystkiego, szczególnie do twarzy i czystych rzeczy.
Panowie, a czy Wy poznaliście takie jakieś śmieszne określenia, bądź znacie jakieś śmieszne historyjki?
Cytując zawiadowcę Tuszkę: Proszę towarzyszy o podejmowanie zobowiązań!
Śmiało towarzysze, no, śmiało!...
Forum dyskusyjne
Uśmiechnięta kolej
-
-
Ten sk.....yn.
Takim pięknym mianem określany jest parowóz przez pewnego maszynistę na kolejce wąskotorowej w Piasecznie. -
No to ja zapodam coś z wolsztyńskiego podwórka. Zapewne wiele osób wie, że buda to nie jest buda tylko przepustnica, a szajba raczej nikomu nie odbija, tylko obraca parowozy przed szopą. A z ciekawszych tekstów, to kiedyś byłem świadkiem takiej sytuacji: Pt47-112 (o którym wiadomo, że kiepsko parę robił) wraca z towarem ze Zbąszynka, wjeżdża na kanał i po "obróbce" mechanik rozmawia z dyspozytorem:
- To co z tą klempą, do chlewa?
- Do chlewa! -
A to mi Doctor przypomniał akcję z "budą"...
Byłem delegowany do Gryfic na wąskotorówkę. Pierwsza jazda, człowiek trochę przerażony ilością pracy (160km na służbę na wąskotorowym "czajniku" to nie jest jakieś pitu-pitu). W połowie dnia zjeżdżamy do hydrantu w szczerym polu nabrać wody do tendra. Mechanik smaruje i podciąga panewki, ja mam, oprócz pilnowania wody, przerobić piec i "zlać pod budą". No, jak pod budą, to pod budą (mądry mechanik-myślę, chce uniknąć ewentualnego pożaru, bo w koło susza a o iskrę z popielnika podczas rusztowania nie trudno!) i dawaj wąż między szyny pod kabinę pcham i leję tonę wody w śródtorze. Zwijam wąż, a widząc to, mechanior przechodząc przez kabinę na drugą stronę mówi mi: Zlej jeszcze pod budą!
Co, jest?-myślę-A, pewnie za mało polałem! I dawaj kolejną tonę wody pod parowóz.
Wąż zwinąłem, a maszynista z gniewem się pyta: Dlaczego nie polałeś pod budą, przecież ci kazałem!?
Ja na to, że przecież dwa razy lałem i niech się nie czepia bo jeśli nie widział tego, to do okulisty niech się zgłosi, bo mu kategoria wzroku się pogorszyła.
Awantura się zaczęła, bo na ripostę że głupka z niego robię, odpowiedź była, że nie muszę robić, bo nim jest itp., itd. Mało do mordobicia nie doszło. W końcu niemal siłą wyciągnąłem go z kabiny i pokazuje pokaźne rozlewisko pod parowozem na dowód mojej racji. Nigdy nie zapomnę jego miny, w której odmalowała się cała paleta uczuć od zakłopotania do wkurwienia. Cichym głosem wyszeptał: miałeś zlać pod budą, a nie pod parowozem...
Zrozumiałem, że chodziło mu o zmycie podłogi w kabinie... -
Biegunek
[...] a część wózka przedniej osi tocznej w Ty2. Zawsze mi się ta nazwa podobała...
-przyznaję, w języku polskim dla mnie to nowość. Z rozmowy z przygodnie spotkanym ukraińskim maszynistą wiem, że po rosyjsku biegunok to jest przednia oś toczna lub wóżek toczny -
Czołem Romanie El!
Twój post wszystko wyjaśnia. Maszynista smarujący biegunek był z okolic Terespola, więc już wiadomo skąd ta nazwa! Hehe
Z jego ust padało niezłe określenie na wrota haki lokomotywowni, czy inne duuuuuże drzwi. Były to, jego zdaniem WIESZKI (tak wymawiał) i za nic nie chciał słyszeć, że mogą to być wierzeje... Hehe -
Chebzie w znaczeniu śmiecie lecące z komina loka - etymologicznie rpzypomina podlubelskie chabazie (badyle, zeschła trawa itp.).
Wieszki jako wierzeje - hmmm... słownik języka rosyjskiego S. I. Ożegowa nie zna tego słowa... można je zrozumieć jako coś co powieszono na zawiasach, ale nie upieram się. Google jednak wskazał na rzeczownik pospolity "wieszka" jako na np. słupek do oznaczania krawędzi drogi czy nartostrady. Pan maszynista z Małaszewicz może byc pod dizałąniem jakiegoś jeszcze XIX-wiecznego nieporozumienia; byc moze też używa słowa zapożyczonego z języka białoruskiego czy ukraińskiego (te zaś są mi obce 0- z trudem rozumiem teksty...).
Wracajac do rusycyzmów w ogóle - w całym byłym zaborze rosyjskim starzy ludzie mówią depo na lokomotywownię.
Jeszcze ok. roku 1980 słyszałem człowieka urodzonego ok. 1940, jak mówił "truba" na przepuist rurowy pdo drogą/torem.
W okolicach Warszawy w latach 1930-ych normą było mówić "szpała" na podkład kolejowy, a "przykład" (ros.: prikład) na kolbę broni długiej (karabinu, strzelby myśliwskiej itp.). -
Jakiś czas temu w Świecie kolei" przez kilka numerów omawiali socjolekt kolejowy (socjolekt - żargon zwiazany z określoną grupą społeczną), polecam lekturę (acz niewiele tam poruszono pojęć parowozowych)
DO ewent. sprawdzenia u zawodowych kolejarzy:
-kapeć - płoz hamulcowy (za "Kolejowym spotkaniem z balladą")
-klapy - zawory bezpieczeństwa (takiego słowa użył Symeon Surgiewicz -"Warszawskie ciuchcie", wydawnictwo MON ok. 1972 r.): "Ładuj węgiel do pieca aż klapy zaszumią"
-hasler (szybkościomierz) - to chyba znane (z racji wieloletniego monopolu szwajcarskiej firmy "Hasler").
Rolowanie wydaje sie znane, chyba użył tego słowa Covalus w którymś opowiadaniu, prawie na pewno Adler w "W parowozowni i na szlaku" -
Wieszki, to raczej wieśniakizm (mechanior raczej pochodził z miejsca, gdzie psy dupami szczekają) i nie szukał bym ich pochodzenia w słownikach, a raczej w aromacie gnojówki za stodołą :).
Oprócz tego, to jest na kolei jeszcze wiele innych wieśniakizmów.
Na początek potoczna nazwa lokomotywy serii Ty51 - stoker. I jej ewolucja: sztoker, sztokier... Drażni mnie jak ktoś paprze język polski, więc czasem zapadnie mi w pamięć takie zwieśniaczenie. Albo wykaz pracy zwany z rosyjskiego maRszrutą ewoluował na maszrutę (czy to pytanie czy posiadam taką roślinkę?). A o nazewnictwie mechanizmu napędowego i parorozdzielczego, to nie będę wspominać. Szczególnie kolejarze z południa kraju mają w tym tworzeniu różnych dziwactw wprost niesamowite osiągnięcia, ale o nich nie wspomnę, ze względu na szacun (duuuuży szacunek), jakim ich darzę... He, he -
Romel El tak do mnie napisał w mejlu, bo forum nie chciało tekstu przyjąć:
Jeszcze wracając do wieszek: Czy Pan Maszynista mówił wieszki na całe wierzeje / drzwi, czy
tez na ich zawiasy? - bo skrzydła drzwi trzeba na zawiasach powiesić. Ja tym
czasem sprawdziłem jeszcze w słowniku Dahla i w encyklopedii
Brockhasusa i Efrona: Podstawowe znaczenie rzeczownika wieszka : zaostrzony
pal (kol) drewniany, długości 2-3 metry, wbijany w ziemie dla
wyznaczenia np. działki leśnej-nie widzę więc przeszkód, ze
tak nazywają w dzisiejszej Rosji słupek wskaźnikowy na drodze czy
nartostradzie... krotko mówiąc to, co po francusku nazywa się la balise.
dodatkowo - w pszczelarstwie słowem "wieszka" określa się
komórkę macierzystą... -czyli te, w której rozwija się czerw,
czyli larwa, przyszłej matki roju. Przepraszam za brak polskich fontów, ale
Forum mi odrzuca posta napisanego prawidłowo. (Kucyk poprawił, to nie odrzuca :P)
Pozdrowionka
Romuald Lipszyc
A Kucyk odpowiada:
Mechanior nazywał tak całe wrota. Ale dlatego, że słoma mu z gumiaków wystawała racze. Tak samo wieśniaczył nazwę Świadków Jehowy - mówił na nich Juchowi (krwiści???!) -
Wczoraj kolega zdziwił się, gdy użyłem do określenia tego, że jeżdżę parowozem pewnego, znanego ogólnie zwrotu, zatem, trochę haseł z "mojego" podwórka:
Zwijać tory
Nie o czynności złomiarzy myślę (o działaniu tych ch... będzie poniżej). Tak mówię o jeżdżeniu lokomotywą, a bardziej o pracy maszynisty. Analogia do samochodowego określenia "zwijać asfalt". Wywodzi się to zapewne z tekstu piosenki ze "Zmienników", który jest dla mnie opisem-majstersztykiem: Gablota mota na opony wstęgę szos...
Palić kapcia
Czasem, jadąc po stacji luzem, lubię zapalić kapcia, czyli ostro zarolować lokomotywą, aż rurami lesz poleci a smród spalenizny z pod kół pójdzie. Czasem robię to z nudów, czasem dla turystów, czasem aby wkur... kogoś (zauważona bielizna wroga susząca się w pobliżu). Umieć dobrze palić kapcia, to sztuka, bo można przy okazji nieźle narozrabiać, jak parowóz wodę porwie.
Starunek
Zespół czynności (wykonywanych przez chuja, lub grupę chuji) w trakcie wykonywania którego należy się starać aby nikt czynności tych nie zobaczył (patrz prywatyzacja i zbójowanie).
Prywatyzacja i zbójowanie
Tymi słowami można w sposób delikatny (aby samego siebie nie nakręcić do stanu piany na pysku) określić proceder starowania (kradzieży) elementów metalowych nawierzchni kolejowej, urządzeń srk, energetyki, tudzież innych materiałów metalowych dojących się opylić w pobliskim lub dalszym skupie złomu celem osiągnięcia korzyści majątkowych przeznaczonych na alkohol, bądź heroinę. Jak ładnie brzmi takie zdanie: W nocy z 5 na 6 stycznia br. nastąpiło zezbójowanie przez nieokreślonych zbieraczy surowców wtórnych 600m miedzianej sieci trakcyjnej. Ruch pociągów na odcinku Skierniewice-Łowicz do roku 2013 będzie mocno utrudniony. Albo takie: W Sraczkach Podlaskich w wyniku prywatyzacji elementów rozjazdu wykolejeniu uległ pociąg osobowy relacji Sedesowo-Kupy Wielkie. 47 osób poniosło śmierć na miejscu. Po co się denerwować i nakręcać słowami kradzież, zamach, wandalizm, zbrodnia?
Grzebnąć
Nie o sposób zdobywania pokarmu przez kurę chodzi (gdzie jest kogut? Powiedział, że idzie pogrzebać przy samochodzie...). To takie określenie "ostro pieprznąć, walnąć". Jak pociąg przywali na przejeździe w autobus to mówi się: Ale grzebnął! Można też na warsztacie grzebnąć do kanału jak się człowiek na szynie zaoliwionej pośliźnie. No i flaszeczkę czasem można...
@all
P.S. He,he pozwalam tak sobie na tym forum na trochę frywolności, gdyż nie samą koleja żyje człowiek, zaś uśmiech, to coś, co w życiu bywa baaaardzo pomocne... :D -
Ad "grzebnąć": po rosyjsku "griebanyj" to nieco mocniej niż nasze pieprzony, taki-owaki...
Jeszcze uwaga do "palenia kapcia":
W paru opowiadaniach Covalusa ("Smok", chyba "Tygodniówka") wspomniano, że maszynista parowozu moze dla żartu lub z zemsty wypuścić z komina obfitą porcję dymu z dużą zawartoscią sadzy (w celu zakopcenia drugoiego loka przy krzyzowaniu... albo skieorwania do ponownego prania bielizny suszącej sie przy toparch:). Niestety nie wiem, jak to sie robi... czy wystarczy zarzucić zbyt dużą porcję węgla na tuszt? -
Jak dobrze zjarać kapcia?
To bardzo proste. Jak się parowóz ledwo turla spuścić lewar na wykładkę i dać ostro w pizdę. -
Dobra okazja - "spuścić lewar na wykładkę" mówili już maszyniści w okresie międzywojennym.
Czy to znaczy wyłożyć stawidło na maksa (czyli dać najwyższy wspólczynnik napełnienia cylindrów)? -
Ha, witam Romka El i wszystkich czytających! Tu nie ma co medytować, moja brygada podpisze zobowiązanie o spalaniu gorszych gatunków... Yyyy, to chyba nie ten tekst!?
Tu nie ma co medytować, czas brać się za klawiaturę i wyjaśnić kilka kwestii! :D
Spuścić lewar na wykładkę
No, to chyba najwyższa forma słowotwórstwa maszynistowskiego. Oznacza dać największe możliwe napełnienie cylindrów. Słowo lewar może mieć swój rodowód w starożytnych parowozach, gdzie nastawnica nie była śrubowa (nie kręciło się nią) a dźwigniowa (w formie lewarka). Słowo wykładka pochodzące od słowa wyłożyć też tu nieźle pasuje, choć nie wiem co miało by konkretnie oznaczać (RomanL, może Ty wiesz?). Słowo spuścić (nie myśleć mi tu o pornosach!) pochodzi zapewne do właściwości rozrządu polegającej na tym, że im bardziej opuszczamy kamień suwaka w kulisie, tym bardziej zwiększamy napełnienie do jazdy naprzód (nie dotyczy Pm36, bo tam konstruktor musiał być trzeźwy i, w napadzie delirium, zaprojektował rozrząd na odwrót). Zresztą nie ważne pochodzenie, ważne, że cały zwrot nader profesjonalnie brzmi, do tego stopnia, że gdy się jego użyje w towarzystwie MK, to fankom kolei robi się mokro tu i tam.
Dać w pizdę
No, to chyba każdy rozumie :P. Mocno otworzyć przepustnicę.
Skręcić się
Nie z bólu brzucha po zjedzeniu bigosu w Warsie, lecz zmniejszyć napełnienie cylindrów przekręcając nawrotnicę w kierunku ku zerze (antagonizm pierwszego hasła).
Pogoń
Nie za lisem, ani Pogoń Szczecin. Takim zwrotem często bardziej doświadczony maszynista zwraca uczącemu się sztuki prowadzenie parowozu aby zwiększył prędkość, bądź przestał jechać nader asekuracyjnie. Przykład: Weź no trochę pogoń po tym spadku, bo jak ostatnia ciota jedziesz. Co to, k$%wa, pociąg, czy kondukt pogrzebowy??!
Obiad!
Tak może pomocnik przekazywać sygnał "odjazd" mechanikowi, aby było weselej.
Moszna
Tak można potwierdzić, że coś można. Przykład: Można podciągać? Moszna!!!
-
Ad Spuścić lewar na wykładkę:
Dzięks w im. własnym i wszystkich za szybką odpowiedź
-ja widzę jeszcze dwa wyjaśnienia: 1). Spotkałem się z określeniem DUŻE / MAŁE WYŁOŻENIE STAWIDŁA w znaczeniu ustawione duże / małe napełnienie cylindrów
2). (do konsultacji z Kucykiem): Czy w lokach z nastawnicą dźwigniową była jakaś podkładka czy inny element oporowy, nie pozwalajacy przeciągnąć dźwigni poza położenie maksymalnego napełnienia cylindrów?
Sorry, że mozę głupio pytam, ale chyba Ol12 jest ostatnią serią normalnotorową PKP z nastawnicą dźwigniową (ZTCP Austria jako kraj konserwatywny dłuzej niż np. Prusy stosowała nastawnicę dźwigniową - jak również hamulce podciśnieniowe... i opierała się stosowaniu pray przegrzanej - vide konstrukcje Goelsdorfa)
CO DO STAWIDŁA Pm36: Nie wiedziałęm o tej osobliwości... Ale za to kojarzę, że któryś międzywojenny pospieszny lok czechosłowacki miał odwrotny kierunek ruchu dźwigni przepustnicy (nie obiecuję, że szybko dojdę który... "Parni lokomotivy CzSD" J. Beka i Z. Beka to baaaardzo obszerne dzieło). -
Romel El napisawszy: Czy w lokach z nastawnicą dźwigniową była jakaś podkładka czy inny element oporowy, nie pozwalający przeciągnąć dźwigni poza położenie maksymalnego napełnienia cylindrów? Sorry, że może głupio pytam...
Nie ma głupich pytań, są jedynie czasem pytania zadane nie w porę hehe. Ale Twoje do nich z pewnością nie należy. (Głupim pytaniem jest zapytanie cioci "Co robisz??" w momencie, gdy się ją nieoczekiwanie ujrzy za krzakiem srającą w lesie.)
Sektorek
To nie o małego przywódce sekty chodzi, ale znajdzie się on w odpowiedzi na Twoją wątpliwość RomQ...
Nastawnica dźwigniowa posiadała zawsze rodzaj prowadnicy bardzo podobnej do stosowanych w przepustnicach np. od peemy36, Ty23, Px29 czy Pt (znajdź sobie jakieś zdjęcie z budy, bo ja jakoś dobrego znaleźć nie mogłem). Prowadnica o kształcie wycinka koła (zwana sektorkiem) miała wycięcia w które wchodził blokujący nawrotnicę ząb. Dźwignia nawrotnicy miała na swym końcu rękojeść zaopatrzoną w dźwigienkę, jak hamulec na kierownicy w rowerze. Dźwigienka ta odciągała w/w ząbek blokujący nastawnicę w wycięciach na sektorze odpowiadającym konkretnym stopniom napełnienia (10,15,20%...) co pozwalało nią poruszać. Na końcu sektorka były kawałki stali uniemożliwiające przesunięcie dźwigni dalej, niż to konstruktor wymyślił.
No, a co do stawidła Pm36, to zauważ, że wszystkie inne parowozy gdy jadą do przodu, to kamienie w stawidle leżą poniżej jego osi obrotu, a tu jest odwrotnie... Po co konstruktor tak to udziwnił? -
Dzięki.
Sektorek jest więc podobny do prowadnicy np. dźwigni zmiany biegów w większości samochodów z lat powiedzmy 1905-1915 (nei mylić z prowadnicą dźwigni zmiany biegów w np. motocyklu BMW Sahara - tam nie było ząbków, tylko wycięcie zygzakowate, powiedzmy kjak przed laty prowadnica dźwigni sterującej automatyczną skrzynią biegów w autach takich jak np. Mercedes 116, 123... Na BMW nie patrzeć 0-tam rzeczona dźwignia była blokowana zatrzaskiem).
Sorry za dygresję niekolejową... ale np. kotły parowozowe maja przecież swoich większych braci w elektrowniach,czy mniejszych w instalacjach centralnego ogrzewania (ja akurat liznąłem trochę kotlarstwa w ramach przedmiotu inżynieria ogrodnicza:).
Co do widoku budy - jak wrócę do domu, zajrzę do książki pt. Parowóz -Stefana Fleszara. Widok całego loka jest tam zrobiony na przykładzie Ty23, więc jest szansa, zę i widok budy też.
-
Romek nastukał: jak wrócę do domu, zajrzę do książki pt. Parowóz -Stefana Fleszara. Widok całego loka jest tam zrobiony na przykładzie Ty23, więc jest szansa, że i widok budy też...
Oooo... Tam najlepiej wydać blokadę dźwigni przepustnicy. Ale teraz zmiana tematu, na jeszcze bardziej rozrywkowy!
Dobra! Jako, że życie nie składa się tylko z poważnych tematów, to rzucam rękawicę (lekko zaolejoną i podniszczoną przy obsłudze parowozu, oczywiście) wszystkim znawcom i ekspertom kolejowym.
Jako, że nadchodzi weekend, zaś pogoda nie sprzyja odkrzaczaniu torów, odnawianiu pomników kolejnictwa czy innych pracach charakterystycznych dla każdego prawdziwego PK , jest okazja spróbować sił i wykazać się swoją fachową wiedzą poddając wyjątkowo fachowej analizie podstawowy utwór od którego, u każdego, zaczyna się choroba zwana MK, lub (jeszcze lepiej :P) PK. Bierzemy na warsztat wiersz Juliana Tuwima p.t. "Lokomotywa" hehehehe!
Dla fachowców mam dwa zadania:
Zadanie 1: przeanalizować pod kątem kolejowym w/w utwór, oraz zaobserwować zachowania międzyludzkie i odniesienia do rzeczywistości zawarte w wierszu; (moje komentarze wstawione zostały w nawiasach, Wy też jakoś je oznaczajcie)
Zadanie 2: na podstawie danych wywnioskowanych z utworu określić serię lokomotywy opisanej przez poetę, przyjmując że akcja dzieje się w latach 60.
Stoi na stacji lokomotywa, (zawsze powtarzam, że lokomotywa, wagon, pociąg stoją W stacji, bo w kolejowym rozumieniu stacja, to przede wszystkim układ torowy będący częścią szlaku zapewniający odpowiednią obróbkę technologiczną składów i w tej plątaninie torów się stoi!)
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa. (kurcze, a czy ktoś widział chudą oliwę!? Ale dobrze, przynajmniej ktoś raczył zadbać o wygląd zewnętrzny maszyny na której pracuje)
Stoi i sapie, dyszy i dmucha, (dobrze, dmuchawa chodzi-trzeba pary narobić i wody na zaś naciągnąć, a przede wszystkim poprawić stan ognia przed przewidywaną pracą!)
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco! (sprężarka pracuje-patrz uwaga przy słowach "Wagony do niej...")
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz (o którym teściowa mówi że to pijak, s...syn i dziwkarz) węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali (w innej wersji: Wagony do niej już doczepione i popełnienie także włączone)
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie, (coś tu nie gra... Chyba, że baby to stare krowy, a faceci to stare konie?)
A w trzecim siedzą same grubasy, (np. Ryszard Kalisz, Jan Libicki)
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy. (grzane na parowozie, zobacz hasło: gięta z zaworów)
A czwarty wagon pełen bananów, (owocarka)
A w piątym stoi sześć fortepianów, (w czym się to wozi?)
W szóstym armata, (platforma) o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka! (nie ma się co cieszyć, już ćpuny się szykują aby ją na złom buchnąć)
W siódmym dębowe stoły i szafy, (w tym szafa pułkownika Lesiaka)
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy, (to wagon chłodnia, bo przecież żyrafa do Giebeesa nie wejdzie, a w węglarce to skrajnię łbem przekroczy i różkami prąd z sieci może odbierać, więc zwierzaki muszą być poćwiartowane)
W dziewiątym - same tuczone świnie, (ewidentna aluzja do Grupy Trzymającej Władzę)
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie, (wagon-dziupla, przewozi pocięte nadwozia i inne podzespoły rozmontowanych samochodów)
A tych wagonów jest ze czterdzieści, (jak to "ze"? Gdzie jest R-7?)
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści. (część jest pewnie próżna, brutto będziemy liczyć później)
Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów, (uuu, to mogło by kichom zaszkodzić)
I każdy nie wiem jak się natężał, (tylko aby kleksa nie walnął)
To nie udźwigną - taki to ciężar! (spokojnie, my zaraz będziemy to liczyć, bo potrzeba tego do zadania 2)
Nagle - gwizd! (myślę, że skoro pociąg rusza nie na sygnał odjazdu, to był zatrzymany poza peronami pod semaforem, to by tłumaczyło użycie gwizdawki do Rp1)
Nagle - świst! (nieszczelność, czyżby pachniało parowozownią W.?)
Para - buch!
Koła - w ruch!
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale. (gdyby autor obserwował maszyny z W., to by tak brzmiało: Najpierw (łup!) powoli (stuk!) jak (jeb!) żółw (pisk!) ocięża-ża-żaa-żaaa-ża-le (poślizg, a piasku brak) Rusz-sz-szsz-szszsz-szszszsz-szszsz-szszs-sz-y-ła maszy-szsz-szszsz-szszs-sz-na itd.)
Szarpnęła wagony (bo nikomu się nie chciało ich porządnie skręcić) i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi. (tu jednak wolsztyński system utrzymania wyraźnie się zaznacza: stuka i łomoce)
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka (patrz uwaga wyżej) to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz raszka, igraszka, zabawka blaszana.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła (przez przepustnicę) rurami (przegrzewacza) do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy, (he, jak we wojsku: bo fala te koty wciąż tłoczy i tłoczy...)
I koła turkocą, i puka, i stuka ( W...) to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...
A teraz zadanie 2:
Ustalamy dane:
Brutto: 40 wagonów, część próżnych, średnia masa, dajmy na to 40t, co nam daje 1600t całość.
Rodzaj obsługi paleniska: Ręczna. Parowóz nie jest wyposażony w mechaniczny podajnik węgla, obsługa trzyosobowa (palacz, o którym teściowa mówi... węgiel sypie).
Ilość cylindrów: Parowóz jest dwucylindrowy (tłoki kołami ruszają z dwóch boków).
Nie wydaje się, że ów pociąg ma prędkość maksymalną rzędu 30km/h. Powiedzmy, że ustalamy prędkość maksymalną na 70km/h.
Może ktoś jeszcze coś wyczai czym można się podeprzeć w poszukiwaniu serii parowozu opisanej w wierszu?
No, Panowie, do dzieła!!! :D -
Ad gwara mechanika z MD Małaszewicze: Co kraj to obyczaj, Warszawiak wychodzący z budynku na zewnątrz idzie na dwór, a krakus (nawet profesor polonistyki -na pole).
Ad potoczna nazwa lokomotywy serii Ty51 - stoker. PKP nei jest wyjątkiem, an CzSD parpwyz serii 556.0 też nazywano sztokr (również dlatego, zę była to jedyna liczna seria loków z mechanicznym podajnikiem węgla, systemu opracowanego przez amerykańską firmę Stocker). Czy stoker tak sie nazywa od nazwy tej firmy, czy też firma Stcoker sie tak nazywa, bo produkowała podajniki - nie wiem... z moją marną znajomoscią angielskiego i historii USA nie mogę się mądrzyć.
Jedno jest pewne, że właśnie loki serii 556.0 prowadziły najcięższy pociąg w historii Czechosłowacji : 121 węglarek czteroosiowych. Pamiętam, że zasadniczo jeden lok (maszynista Zapletal) ciągnał, a jeden był popychaczem (maszynista Roubal), natomiast na jednym odcinku, gdzie było trochę pod górkę dodano drugi popychacz tejże serii (maszynista Hoffmann).
Źródło: J. Bek, Z. Bek -Encyklopedia żeleznice-Parni lokomotivy CzSD, tom 3, wydawnictwo Koruna, Praha -
Ha.. Zadanie niełatwe...
Fortepiany to pikuś - klient zleca nadanie specjalistycznej formie, która zbija z desek specjalne skrzynie do przewozu fortepainów i można je nadać dowolnym wagonem krytym.. Podpowiem, że w czasach, kiedy Tuwim pisał ten wiersz, istniały i kwitły przesyłki kolejowe drobnicowe. W ruchu krajowym w Polsce wymarły pewnie gdzieś koło roku 1992, w międzynarodowym w imporcie z Niemiec, a zwłaszcza z Austrii szły na pewno jeszcze w latach 1997-98.
Dorżnięto je przez wyładunek z wagonów odpowiednio w Rzepinie i w Chałupkach, po czym przeowzy drobncią samochodową wyjatkowo źle zorganizowaną.
Obawiam się, że taki pociąg, jak opisany w wierszu Tuwima nigdy nei zaistniał na sieci PKP - mieszany osobowo-towaroy brutto 1600 ton?!
Jak odpada Ty51bo ma stoker, odpadnie też Ty4 jako trzycylindrowiec, to chyba pozostają do takiego brutta Ty37 i Ty45. Obie serie były w stanie jechac 70 km/h -maksymalna 80 -
RomekL napisał: mieszany osobowo-towarowy brutto 1600 ton?!
Do końca nie jestem pewien co do tej części osobowej - patrz uwagi dotyczące krów i koni, poza tym, nie ma w utworze opisu żadnej klasy (w żargonie kolejowym klasą nazywa się wagon osobowy). Opis wszystkich wagonów mówi o towarowym ich rodowodzie. Może ci ludzie, których jest pełno w każdym wagonie to: drużyna konduktorska + manewrowi (mógł skład być obrabiany na stacjach bez stałej obsługi) + konwojenci (fortepian) + funkcjonariusze ŻW i kilku durni ze Służby Wartowniczej (armaty) + funkcjonariusze BOR (ochrona grubasów) + ABW (inwigilacja tuczonych świń) + obsługa cateringowa (dostarczanie kiełbas grubasom) + lekarz weterynarii (żyrafy, krowy z BSE) + .... No, Panowie, kto jeszcze??? -
No, Panowie, być może mam rozwiązanie zagadki co to za pociąg jest.
Wczoraj, po spożyciu odpowiedniej ilości napoju boguff (zwanego potocznie bimberkiem) kolega podsunął genialny pomysł. Niestety, ów kolega odmówił opisania tego pomysła na tym oto zacnym forum, motywując to tym, że nie umie pisać (tylko czytać i to Brajlem), więc poczułem się upoważniony do przedstawienia owych przemyśleń w formie pisanej, a choćby ze względu na prostotę rozwiązania naszego problemu. Siadam zatem do klawiatury, nalewam szklankę śliwowicy (żałuj Ariel, żeś nie skosztował jej!), na zagrychę kroję solidny plaster pasztetu z kota i zaczynam, zaznaczając z naciskiem, że to co napiszę powstaje na licencji Tomka W.:
Wyobraźcie sobie taką scenę. Zima roku 1945, wszystko przyprószone bielutkim śniegiem. Zapada noc. Na bezchmurnym, granatowoczarnym niebie zapalają się pierwsze gwiazdki. W oddali, widać dogasające zgliszcza chałup, bliżej-zrujnowany dworzec kolejowy. Przed nim, w plątaninie torów stoi nasz pociąg. Mroźne powietrze niesie odgłos pracującej sprężarki, delikatny syk uchodzącej skądś pary, poskrzypywanie śniegu pod podeszwami filcowych butów, głośne, zdrowe, pijackie śmiechy i rzężenie wieszanego właśnie na latarni zawiadowcy stacji. Gdybyśmy podeszli bliżej mogli byśmy ujrzeć wagon kryty, z którego przez szczelinę w odsuniętych lekko drzwiach, bucha zapach smażonej cebuli i z kilkunastu gardeł zakropionych samogonem płynie w nocy przestworze pieśń masowa "Wstawaj strana ogromnaja, Idi na swiatnyj boj...!". Gdybyśmy podeszli jeszcze bliżej zobaczylibyśmy wewnątrz owego wagonu sowieckich sołdatów w waciakach z pepeszami przewieszonymi przez ramiona na konopnych sznurach, siedzących przy rozgrzanej kozie. Co chwilę aluminiowym kubkiem któryś zaczerpywał ze stojącej z boku bańki po mleku mętnego spirytusu i wlewał w przepite gardło. Gdybyśmy podeszli jeszcze bliżej, stojący opodal wartownik ściągnął by nas serią z pepeszki, lub podzielilibyśmy los zawiadowcy, zatem nie podchodzimy już bliżej.
Tak, kolega Tomek słusznie wywnioskował, że ów pociąg opisany przez Tuwima, to eszelon. Mało tego, to radziecki eszelon wojsk "trofiejnych" wiozący na wschód "łupy wojenne" "znacjonalizowane" cywilnej ludności. Skąd taki pomysł? A, no czytajcie, fakty same mówią za siebie!
Stoi na (zrujnowanej) stacji lokomotywa (nosi ona polskie oznaczenia, ale nie będzie jej już dane powrócić do ojczyzny, gdyż jest znacjonalizowana)
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa-
Tłusta oliwa. (zanim Krasnaja Armia wkroczyła na dworzec, polski pomocnik, którego zwłoki ze śladem po kuli w tyle głowy obecnie sztywnieją na międzytorzu, ją ropował),
Stoi i sapie, dyszy i dmucha, (dobrze, dmuchawa musi chodzić bez względu na bieg historii)
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco! (sprężarka pracuje-patrz uwaga wyżej)
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz (o którym teściowa nic nie mówi, gdyż została zjedzona przez niego samego w czasie Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 30, kiedy to kanibalizm był zjawiskiem powszechnym) węgiel (z polskiej kopalni) w nią sypie.
Wagony (polskie) do niej podoczepiali (dowódca kazał sołdatom przepychać ręcznie wszystkie znajdujące się w stacji wagony i w ten sposób formował coraz to dłuższy skład, stąd zwrot "(oni) podoczepiali")
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali, (będzie można je w ZSRR przetopić i wyprodukować np. mnóstwo drutu kolczastego)
I pełno ludzi w każdym wagonie (żołnierze zwycięskiej Armii Czerwonej, choć słowo "ludzie" dane jest tutaj nad wyraz, bo patrząc na tępe spojrzenia rzucane z małych, głęboko osadzonych oczek w ich zwierzęcych twarzach pokrytych czarną szczeciną, ma się nieodparte wrażenie obcowania z brakującym elementem miedzy małpami a ludźmi w teorii ewolucji)
A w jednym krowy, a w drugim konie, (znacjonalizowane w okolicznych wsiach)
A w trzecim siedzą same grubasy, (dowództwo, m.in. marszałek Konstantyn Żukow)
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy. (znacjonalizowane w dopalającym się gospodarstwie opisanym na wstępie)
A czwarty wagon pełen bananów, (no, nawet moja wyobraźnia nie jest w stanie wytłumaczyć skąd w styczniu 1945r. żołnierze radzieccy mogli banany zakosić, ale, jak widać dla Armii Czerwonej nie ma rzeczy niemożliwych)
A w piątym stoi sześć fortepianów, (na jednym tabliczka z dedykacją po Radziwiłłowi-Potocki)
W szóstym armata, (przecież to ewidentny dowód, że to pociąg wojskowy) o! jaka wielka! (Ruscy zawsze chcieli mieć wszystko naj... np. Radzieckie zegarki to najszybsze zegarki na świecie)
Pod każdym kołem żelazna belka! (elementy wyrzutni rakietowej)
W siódmym dębowe stoły i szafy, (zabrane z pałacu Branickich)
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy, (znacjonalizowane z ZOO, poćwiartowane, na zagrychę, jak się kiełbasy grubasom skończą)
W dziewiątym - same tuczone świnie, (pół wagonu znacjonalizowaych po wsiach zwierzaków, drugie pół wysokich rangą dygnitarzy partyjnych)
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie, (z pałacu Lubomirskich)
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści. (pewnie inne skarby zabrane Polakom)
Tu kawałek o atletach pominiemy, jako, że właśnie grupa sołdatów znudziła się wieszaniem kolejnych pracowników administracji kolejowej i, po rozstrzelaniu reszty strzałami w potylicę wpakowała się głośno rechocząc do wagonu z kozą.
Nagle - gwizd! (jakiś sołdat coś jeszcze gwizdnął z biura stacji)
Nagle - świst! (a drugi świsnął z ręki powieszonego zawiadowcy zegarek)
Para - buch!
Koła - w ruch!
Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale. Itd., każdy dalej już to zna
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost! (na wschód!!!)
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas (łupy dowieźć do Związku Radzieckiego),
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to
He, czy znajdzie się ktoś odważny, który przeciwstawi się teorii Tomka W. dotyczącej wojskowego rodowodu pociągu pana Tuwima? Pozostawiając Wam, drodzy czytelnicy, rozważania nad tym wierszem, odmeldowuje się, ze śpiewem na ustach, aby napełnić szklaneczkę i dokroić pasztetu.
...Job twoju mać
my kulturnyj narod... -
Co do nastawnic dźwigniowych: ztcw to miały je również parowozy sporo nowsze od Ol12... np Tr203 czy Ty246 (w wersji z serwonapędem nastawnicy). No i pozostaje jeszcze wąski tor, gdzie takie rozwiązanie również było często spotykane.
Jeszcze a propos "odwrotego" ustawiania kamienia w jarzmie: to nie tylko cecha Pm36, ale również "Ferrumek": http://parowozy.net/zdjecie/2130 -
Teoria kol. Tomka W. jest bardzo ładna, ma jedną małą wadę: Jest prawie na 100% pewne, że "Lokomotywę" Tuwim napisał przed wybuchem II. wojny światowej. Ale nie wyklucza to sytuacji, ze Tuwim opisał akcję rabunkową z czasów pierwszej wojny światowej (vide "Doktor Żywago", "Przedwiośnie"...) :).
-
Witam,
wygląda na to, że rysunek stanowiska maszynisty u Fleszara jest rysowany na podstawie jakiejś polskiej lokomotywy towraowej, zbudowanej po 1945 r. Dźwignia przepustnicy jest z sektorkiem.
PZRTY OKAZJI: ODWOŁUJĘ anologie sektorków parowozowych do samochodowych prowadnic dźwigni zmiany n=biegów> Prowadnice samochodowe mają zebate szpary wycięte w blasze, podczas gdy sektorki paropwozowe raczej przypominają sektor, czyli wycinek, koła zębatego. -
Poniżej wklejam parafrazę tuwimowskiej Lokomotywy w gwarze ślaskiej:
Jest na banhowie ciynszko maszyna
Rubo jak kachlok - niy limuzyna
Stoji i dycho, parsko i zipie,
A hajer jeszcze wongiel w nia sypie.
Potym wagony podopinali
I całym szwongym kajś pojechali.
W piyrszym siedziały se dwa Hanysy
Jeden kudłaty, a drugi łysy,
Prawie do siebie niy godali,
Bo się do kupy jeszcze niy znali.
W drugim jechała banda goroli
Wiyźli ze soba krzinka jaboli
I pełne kofry samych presworsztóf
I kabanina prościutko z rusztu.
Pili i żarli, jeszcze śpiywali,
Potym bez łokno wszyscy rzigali.
W czecim Cygony, Żydy, Araby
A w czwartym jechały zaś same baby.
W piontym zaś Ruski. Ci mieli życie!
Sasza łożarty siedzioł na tricie.
Gwiozda mioł na czopce, stargane łachy,
Krziwiył pycholem i ciepoł machy.
A w szóstym zaś były same armaty,
Co je wachował jakiś puklaty.
W siódmym dwa szranki, pufy, wertikol,
Smyczy maszyna może donikąd.
Jak przejyżdżali bez Śląskie Piekary
Kaj wom to robiom kółka do kary,
Maszyna sztopła! Kufry śleciały
I każdy latoł jak pogupiały.
To jakiś ciućmok i łajza!
Ciupnął i ślimtoł sygnal na glajzach.
Mog iść do haźla abo do lasa,
Niy pokazywać tego mamlasa!
Potym mu ale do szmot nakopali,
Maszyna ruszyła, cug jechoł dali.
Bez pola, lasy, góry, tunele,
Dar za sobom samym te duperele
Aż się zagrzoły te biydne glajzy,
Maszyna sztopła i koniec jazdy. -
Hehehehehehehehe! Dobre!
W drugim jechała banda goroli
Wiyźli ze soba krzinka jaboli
Tego tłumaczyć nie trzeba, ale jest w tym wierszu kilka tajemniczych zwrotów. Możliwe RomQ tłumaczenie? Ale tylko tych najtrudniejszych słów których znaczenia nijak się domyśleć, bo inaczej zabawy nie będzie... -
Hmmm. Nie wiem, które wyrazy są najtrudniejsze... Szanowni Forumowicze, gorolem jestem sam , jako że gorol to każdy nieślązak.
Jeżeli jest na Forum ktoś kompetentny, proszę o korektę.
ZTCW, to
Banhow /z niemieckiego Bahnhof _dworzec kolejowy
Kachlok _piec kaflowy
Hajer _palacz / niemieckie Heizer
Kofer, liczba mnoga kofry /niem. Koffer _walizka
Wuszt to kiełbasa; preswurszt to parówka albo frankfurteraka, dokładnei nie iem.
Puklaty / niem./ buckelig _garbaty
Szrank /od Schrank _szafa
wertikoł_wyłazi z uzytku som mebel jako taki /podaję za
http://www.forum.niebiescy.pl/viewtopic.php?t=8514&sid=4773b0464e0a2147a14553c17fed4786
Haziel _dawniej nocnik, teraz także WC
mamlas_ niedołęga, łamaga
Przepraszam za te dolne podkreślenia, ale serwer obsługujący Forum nie lubi myślników. -
CHEBZIE jeszcze raz:
Nie zaszkodzi przypomnieć, ze tak się nazywa dzielnica Rudy Śląskiej. Jest tam stacja kolejowa czynna od 1859 r. Przechodzi tamtędy linia kolejowa nr 137 Katowice - Legica, odchodzi linia nr 189 do Zabrza Biskupic i jeszcze linia do Chorzowa Batorego /źródło: Wikipedia.
W Wikipedii nie ma wzmianki o etymologii tej nazwy topograficznej. -
Obrządzanie parowozu - ogólna nazwa szeroko stosowana,
ale: OBTAŃCUJ TEGO BYDLAKA (tak Symeon Surgiewicz potrafił pwoiedzieć do swojego pomocnika, Alksandra Boksa. Źródło: S. Surgiewicz, Warszawskie ciuchcie. Wyd. MON) -
He, książka "Podwarszawskie ciuchcie" (pomimo, że jej komunizujący język jest nie do przyjęcia) stanowi cenne źródło wiedzy o zwyczajach panujących na starej, dobrej kolei... :)
To i ja coś z klasyki zapodam:
Dziurawy czajnik
Kultowe określenie drogowca na parowóz wzięte z kultowego filmu "Człowiek na torze". Zapora podniecony widokiem Pt47 prowadzącej pociąg swoim (a właściwie mechanika Głodka) TKi3 próbuje dorównać mu prędkością ostro dając w pizdę. Jeden z drogowców z grupy koło której śmiga TKi krzyczy "rozbijesz ten dziurawy czajnik!"
Ja tam też na parowóz tak czasem mówię... -
Co do: jej komunizujący język jest nie do przyjęcia - tu uprzedźmy potencjalnych czytelników, że S. Surgiewicz, maszynista na wąskich torach, był długoletnim członkiem KPP. Od razu w 1945 r. został I. sekretarzem POP (czy też KZ) PPR w Warszawskich Kolejach Dojazdowych.
Autor aparatczyk, ale jego książka to doskonałe źródło wiedzy o życiu pracowników WKD w czasie okupacji.
Natomiast dla poszukiwaczy szczegółowych informacji o historii podwarszawskich kolejek wąskotorowych zdecydowanie polecam książki Bogdana Pokropińskiego (też emerytowany maszynista). Jego ksiązki o kolejce wilanowskiej, grójeckiej i jabłonowkso-karczewskiej wyszły niedawno, jeszcze mogą być w księgarniach.
Natomiast jegop książka o kolejce mareckiej zostałą wydana około roku 1987. -
Jeszcze do hasła CHEBZIE z początkowego posta tego wątku:
W gwarze lwowskiej "chabazie" znaczyło kwaity, zwłaszcza bukiet; natomaist CHABAŻ to było zielsko, chwasty.
Źródło: http://pl.wiktionary.org/wiki/Indeks:Has%C5%82a_w_j%C4%99zyku_polskim_-_gwara_lwowska
Co do apelu o śmieszne hostoryjki - był cały wątek na www.parowozy.com.pl , niestety przepadł podczas awarii ich serwera:(.
Pamiętam stamtąd:
Pociąg ma zaraz odjeźdźać. na peron wpada zasapny podrózny zwalizkami, krzyczy: Co to za poci.ąg???
Konuktor na to: Żółty!
Pasażer: Ale dokąd?!
Konduktor: Do połowy! -
Poprawka hasła PRESWURSZT lub preswuszt:
Na specjalistycznych forach o gwarach twierdzą, że to salceson (nie zaś parówka jak mylnie sądziłem) -
Co to za cisza? Ech, Panowie, nasze forum ostatnio dop... jak ta oto "dwójka" http://parowozy.net/zdjecie/1492
Dawajcie opisywać wasze śmiszne akcje na kolei, bo warto to robić, gdyż wiele fajnych akcjówek odchodzi w zapomnienie, bo nikt ich nie spisał...
Pozdarwiam, Janusz -
Janusz,
czy udało Ci się zebrać zenznania kolegi w/s galicyjskiego nazewnictwa częścui mechanizmu paroorzdzielczego i i napędowego? To, co przytoiczyłęś w rozmowie to był bardzo łądny zabytek polskeigo języka technicznego z XIX. w.
Przy okazji: Czy Twoje źródła osobowe znają pojęcie róża kominowa? Takie cudo figuruje w galicyjskiej instrukcji dla maszynistów, a ja nie mam pojęcia co to moze być... moze loki z końca XIX w. miewały coś w guście t.zw. strażaka na kominie domowym? -
Właśnie odbywszy konsultację z kolegą R. który działa w S(Chabówce), więc kilka ichniejszych określeń na mechanizmy parowozu zapodaję:
- popędówka (wiązar popędowy) - to inaczej korbowód;
- wolnobieżka - to oś toczna;
- kogutki (zaporniki) - zawory zwrotna Olva przy sprężarkach powietrznych.
Wszystkie określenia napisałem na licencji kolegi R. zatem, jeśli coś jest spier... to do niego trzeba mieć pretensje :P
Co do róży kominowej to hgw co to może być!
A teraz czekam na Twoja Romku EL analizę pochodzenia przedstawionych powyżej określeń.
Pozdr Janek -
Popędówka - w XIX. wieku mówiono popęd w znaczeniu dzisiejszy napęd. Obecnie popęd jest jedną z wielkości fizycznych (w mechanice newtonowskiej), w wikipedii jest omówiony pod adresem http://pl.wikipedia.org/wiki/Pop%C4%99d_(fizyka)
Sam tego nie kumam, jak ktoś z Forumowiczów szuka pomocy, to nie u mnie. Popędy w psychologii może zostawmy, bo post musialby się stać zbyt długi i dygresyjny.
Wolnobieżka w znaczeniu oś toczna - teraz zaskakujące. Dziś taka nazwa sugeruje mechanizm wolnego koła. W języku XIX-wiecznego kolejarza, ale inżyniera też, oznaczało to oś nie napędzaną, w sensie wolną od dyktatury korbowodu czy wiążaru.
Kogutki to sprawa filologicznie prosta. Jeszcze teraz ludzie starzy, bądź wychowani na starym nazewnictwie słowem kurek nazywają zawór, a zwłaszcza kran, bądź pokrętło kuchenki gazowej. Jest to kalka z niemieckiego Hahn: Zasadniczo Hahn jest to kogut, ale wtórnie też zawór, kran. W wielu regionach Polski kogut nosi nazwę kur (rodzaj męski od kura), a mały kogucik, to kurek.
Po czesku zawór po dzis dzień jest kohout, tak samo jak samiec ptaków z rzędu kuraków.
Natomiast dlaczego na zwór zwrotny mówiono zapornik, też proste: Zawór zwrotny zamyka drogę powrotną, a mówiąc po staropolsku - zapiera. W dzisiejszej polszczyźnie uchowała sie z tego źródłośłowu zapora (zamnkniecie biegu rzeki, odcięcie sztucznej zatoki itp. budowle wodne). Po rosyjsku zapor znaczy zasuwę (chociaż na zasuwę do drzwi mówią teraz raczej zaszczełka) albo zaparcie; Zapor jako potoczny skrót marki samochodu zaporożec to homonim, tylko przypadkowo tak brzmi.
Róża kominowa.. nie mam wielkich nadziei, atlas dawnych czeskich lokomotyw nie omawia ich budowy szczegółowo. -
No, Romq, podziwiam dociekliwość w rozkminianiu zagadek słowotwórczych.
Dziś coś lekkiego znów zapoadam. Spróbuję przedstawić nowe określenie: OPOWIEŚCI SZTOKEROWE
Są to różnego rodzaju opowieści dziwnej treści powtarzane przez kolejarzy. Dom typowych należą:
- jazda z pociągiem 2600t lokomotywą serii Ty51 z zepsutym podajnikiem węgla i to, że bez problemu pomocnik obsłużył palenisko ręcznie nie wydłużając czasu jazdy, a nawet go skracając (stąd wzięła się nazwa).
- jazda parowozem Px48 z prędkością 70km/h (adekwatnie Pt47 i 140) i taka jazda na łukach, aż się koła do wewnętrznej strony z szyn unosiły.
- opowieść o pomocniku, który chciał się wcześniej zerwać do domu i maszyniście tak piec wyłożył, że parowóz bez dorzucania do paleniska przejechał (z pociągiem) 50km.
- opowieść jak to, gdy jednostka się ślizgała i jechać pod górę nie mogła, maszynista polecił kierownikowi przegonić wszystkich pasażerów do wagonu silnikowego i w ten sposób dociążył go, co zlikwidowało poślizg ( w wersji ekstremalnej, ty maszynista lokomotywy elektrycznej jak mu się ślizgała drugi pantograf podnosił aby mocniej ją do szyn docisnął).
- jazda z pociągiem lokomotywą elektryczną z Katowic do Warszawy przy awarii sprężarek powietrznych. Do popełniania przewodu maszynista używał powietrza tłoczonego przez sprężareczkę (sprężarusię) od podnoszenia pantografów...
A czy Wam się nie zdarzyło podobnych głupot słyszeć?
Dla poszukiwaczy takich przygód dam radę, gdzie najłatwiej je znaleźć:
Gdy się śledzik zacznie trawić,
Gdy już wódka wejdzie w głowę,
Na kolei słychać często
Opowieści sztokerowe...
Pozdrawiam, Janek -
Wracając do "Lokomotywy" ( może by wydzielić osobny temat.. ? ;-)
Ty37 odpada ponieważ, cytuję:
"Jest wiele dowodów na to, że "Lokomotywa" jest wierszem poważnym i dla dorosłych. Po pierwsze, jej pierwodruk przypada nie na książkę z wierszami dla dzieci (jak ta z "Rzepką", która ukazała się w roku 1938 u Przeworskiego) i nie na pisemko familijno-pacholęce, tylko na - uwaga! - "Wiadomości Literackie", rok 1936, numer 16."
( cytat za http://wyborcza.pl/1,75517,1786015.html )
Coś mi się wydaje że to któryś z sześciuset Ty23... ;-)
-
@Brood.K
Brawo! Świetny materiał wynalazłeś!!! Na podstawie tego, że wiersz powstał w 1935r (?) można stanowczo stwierdzić, że tylko seria Ty23 pasuje do opisu, dlatego też pozwoliłem sobie trochę nagiąć historię i zaproponowałem akcję śledczo-detektywistyczną przeprowadzić w latach 60 XXw., gdyż liczba możliwych serii jest tam o wiele większa. :D
@all
No, panowie, ruszcie mózgownice i napiszcie jakie to serie wchodzą w rachubę (wprawdzie Romek El już to częściowo zrobił, ale jeszcze jest trochę możliwości). Zapraszam do popracowania łepetynami! -
Panie i Panowie,
wobec tego musimy wyprowadzić dwa rozwiązania zadania:
1). Zgodnie z datą powstania wiersza "Lokomotywa"
2). Zgodnie z warunkami zadania zapodanymi przez Kucyka
Ad 1). W czasie pisania wiersza przez J. Tuwima w grę realnie wchodził tylko Ty23. Ty1 był ZTCW w międzywojniu tylko jeden. Fakt, był to trójcylindrowiec - ale grunt, ze miał dwa cylindry zewnętrzne opisane w wierszu.
Nie można wykluczyć, że wiersz opisuje jakiś eszelon, załoga którego w drodze na front lub z frontu popełniła rózne ekspropriacje, a mówiąc dosadnie -rabunki. Z powieści "CK Dezerterzy" wynika jasno, że w czasie I. wojnyświatowej żołnierze nieraz przywłaszczali sobie to i owo.
Ad 2). Rozpatrujemy warunki zadania - dobieramy parowóz dwucylindrowy opalany ręcznie, dostępny w latach 1960ych na PKP, będący w stanie pociągnąć brutto 1600 ton z prędkością 70 km/h na torze poziomym.
I tu mam wątpliwości - takiego parowozu chyba nie było. Wg norm niemieckich do żwawej jazdy z takim bruttem był przewidziany najsilniejszy tamtekszy lok serii 45, na PKP nie występujący. Natomiast jeżeli ową prędkość obniżymy do 55 km/h, to widzę możliwość użycia Ty45, może ewentualnie Ty43/Ty3.
@Kucyk: Czy warunki Twojego zadania dopuszczaja trakcję podwójną, ewentualnie popych?
WERSJA 3 czyli interpretacja wiersza jako opis wielkiego rabunku dokonanego przez Armię Czerwoną (propozycja z postu Kucyka z 01.02.2009, Godz. 13:28) odpowiedź brzmi: każdy parowóz zdolny do jazdy, zreszta w czasie wojny szybko sie nie jeździło. Zagadneinie trzeba wtedy ropzbić na podwarianty: Jazda po torze szerokim czy normalnym? ZTCW ARmia czerwona na dużą skalę przekuwała try na szerokie. Na wielu liniach magistralnych chyba jeszcze do 1947 r. zdarzało sie, że jeden z torów (albo i jedyny) pozostawał z rozstawem szyn 1520 mm. Nie jestem znawcą radzieckich loków. Jeżeli eszelon by jechał po torze szerokim, mógł być radziecki lok serii E (chodzi o literę E oborotnoje, nie JE!), pięć osi wiązanych zero tocznych, konstrukcja W. Łopuszyńskiego z ok. 1912 r., lub Ty23, bo był łatwy do przeróbki na tor szeroki.
W podwariancie na torze normalnym, może być niemiecki lok 52, po przejęciu przez koleje radzieckie zwany TE, czyli nasz późniejszy Ty2 (dodatkowa litera T w serii SŻD jest od trofiejnyj czyli zdobyczny, E oborotnoje wskazuje na 5 osi wiązanych). Nie wykluczam też normalnotorowego Ty23 nie ewakuowanego przez Niemców.
Wariant eszelonu zresztą daje nieskończoną mnogość rozwiązań. Np. jeszcze w 1946 r. MD Iłowo miała na stanie nawet loki belgijskie.
Na kolejach czechosłowackich do 1947 r. jeździły Pt31, Ty23 i OKl27, ściągnięte na teren północnych Czech przez okupacyjne koleje niemieckie. Pt31 dotarły nawet do Austrii, gdzie również pracowały po wojnie. -
Opowieści ładne.
Gdyby nie to, że to i owo się słyszało o staliniźmie, między bajki bym zaliczył historię o poprowadzeniu przez dwa loki serii 556.0 (moc nieznacznie wyższa od Ty51) składu brutto 8200 ton - to jest akurat zdarzenie czechosłowackie, tamtejsze rekorodowe brutto wszechczasów.
Co do wykładania pieca na 50 km jazdy to też ładna bajka.
Ale parę lat temu w Świecie Kolei był artykuł o tramwaju parowym (wąskotorowy wagon silnikowy z kociołkiem wodnorurkowym jeżdżący bez doczepy po trasie ok. 10-15 km, gdzieś na Śląsku Cieszyńskim), w którym nei było pomocnika - maszynista wykładał piec tylko na przystankach krańcowych. -
POTOCZNE NAZWY SERII PAROWOZÓW
Takie nazewnictwo było bardzo rozwinięte w Czechosłowacji.
Bardzo mylące przezwisko miałą seria 387.0 -Mikado.
Niejeden by pomyślał, że ten lok ma układ osi 1D1, ale to odpada. Trójka na pierwszym miejscu wskazuje na trzy osie wiązane (kolejne cyfry: druga -prędkość konstrukcyjna 110 km/h, wg wzoru 8+3*10=110, a trzecia cyfra to dopuszczalny nacisk osi 17 ton, bo 7+10=17).
387.0 był pacifikiem, jako że układ osi miał 2C1. Mikadem go nazywano, bo jego nisi komin przypominał damską frzyurę mikado, modną w międzywojennej Czchosłowacji.
Więcej info o tym loku: http://www.lokomotivy.webzdarma.cz/387_0.htm
498.0 - Albatros
Nie wiem, dlaczego niebiesko-czerowono-białe malowanie skojarzyło się Czechom z albatrosem... Szybkość tej lokomotywy prędzej kojatrzy sie z albatrosem - w końcu te loki były w stanei jechać ponad 130 km/h.
Więcej tu: http://www.lokomotivy.webzdarma.cz/498_0.htm
477.0 -Papouszek (wiem, prawidłowo pisze się przez S s haczkem, ale Forum nie przyjmie czeskich liter z mojego kompa) czyli papuga
Ten lok był bardzo pstrokato malowany, stąd ksywka
Tutaj szczegóły:
http://www.lokomotivy.webzdarma.cz/477_0.htm
No i coś bliżej nam znanego: seria 375.0 CzSD, ex 310 kkStB (na PKP jeździły jako Pn12) -Hrboun
Ksywka znaczy garbus. Rzeczywiscie kocioł tego lokama lekko garbatą górną linię, dodatkowo podkreśloną [przez zbieralnik pary z 2 zaworami bezpieczenstwa na szczycie.
Osobliwy tok lok-jedyny znany mi parowóz z tendrem mający układ osi Adroiatic z(nie licząc oczywiście prawie identycznego z nim 210 kkStB, czyli Pn11 PKP, na parę nasyconą).
Opis po czesku http://www.lokomotivy.webzdarma.cz/375_0.htm
bardzo dobry opis http://parowozy.net/parowozy/pn12
no i ze dwa lata temu był długi artykuł w Świecie Kolei. -
Jak zwykle Kolega Romek El zaskakuje nas swą wiedzą. Pełen szacun dla Ciebie Romualdzie!
Ale dość pochwał, wróćmy do "Lokomotywy" Pana Tuwima.
Po pierwsze, to rzuconego przeze mnie hasła analizy nie należy traktować przesadnie poważnie, bo mamy się tutaj bawić i jajca se robić, a z drugiej strony fajnie jest wcielić się w detektywa i w szczegółach znajdować kolejne elementy układanki...
Piszesz RomQ: ...dobieramy parowóz dwucylindrowy opalany ręcznie, dostępny w latach 1960ych na PKP, będący w stanie pociągnąć brutto 1600 ton z prędkością 70 km/h na torze poziomym...
Spokojnie, ja nie mówię, że on ma ciągnąć 1600t po torze poziomym z prędkością 70km/h, ale myślę, że jest zdolny do rozwijania z owym pociągiem takiej prędkości. Samo prowadzenie pociągu to sztuka wykorzystania profilu szlaku i inercji pociągu. Np. po spadku pogonisz skład do 70, aby na wzniesieniu prędkość Ci nie spadła zbyt mocno. Parowóz do takiego brutta musi jednak mieć już solidną moc. Myślę, że do takiego obciążenia Ty2 mógłby się niezbyt nadawać (rozruchy).... :)) -
Zgoda, Ty2 na pewno dałby ciała postawiony przed takim zadaniem. Jest to co prawda parowóz pięcioosiowy (licząc wiązane), ale do pracy na liniach drugorzędnych. Na trasie pagórkowatej typu Działdowo-Korsze dwóje ciągały ok. 1000 ton.
@Kucyk: Co sądzisz o jeździe Ty45 do 70 km/h z 1600 t na haku?
O ile w literaturze niemieckiej i czeskiej z zasady są dość wyczerpujące dane o dopuszczalnych obciążeniach loków, to w polskich książkach, a nawet długich artykułach w ŚK czy KMiD słabo z tym... -
"Charakterystyki normalnotorowych pojazdów trakcyjnych" Fijałkowskiego & Kowalewskiego się kłaniają... :>
-
Jak szaleć, to szaleć... Nieźle by sobie poradziła ze skłądem z wiersza lokomotywa maszyna serii 601 MAV (kolei węgierskich). Ten smok był znany także na górskich trasach Słowacji; w Czechosłowacji ostatni egzemplarz (seria 636.0 CzSD) został skreślony ze stanu chyba w 1954 r. Moc tej maszyny wynosiła ok. 2000 kW. Fakt, prędkość konstrukcyjna była nie za wysoka bo 60 km/h. Inne warunki Kucykowego zadania spełnione:
Tłoki ruszają kołami z dwóch boków - wprawdzie amszyna byłą czterocylindrowa sprzęzona, ale ponieważ był to członowiec systemu Malleta, z układem osi (1C)C - wszystkie cylindry zewnętrzne.
Problem może być ze zdaniem "a palacz jeszcze węgiel w nią sypie". Na kolejach CzSD z zasady przydzielano dwóch pomocników do amszyn tej serii. -
Dalej o loku 601 MAV (636.0 CzSD), w oparciu o: Parni lokomotivy CzSD, Jindrzich bek i Zdeniek Bek, wyd. Corona, Praha 2000 (tom III)
Produkowane w Budapeszcie w latach 1914-19, razem 60 szt., głównie dla tras Rijeka - Zagrzeb (po I. wojnie w Jugosłąwii zostało 36 szt.!) i do Siedmiogrodu (obecnie Rumunia; koleje CFR przejęły po I. wojnie świat. 15 szt.), mniejsza ilość na Słowację, w okolice Zvolenia i Vrutek. Były produkowane dwa typy kotłów, oba ze stojakiem typu Brotana, z dwoma "bębnami zbiorczymi" (nie wiem, jak prawidłowo nazwać te walcowate części, do których są dołączone rurki stojaka). Loki od nr 601.001 do 601.040 MAV (z nich u CzSD nry od 636.001 do 636.004) miały 188 płomieniówek i 36 płomienic, powierzchnię ogrzewalną kotła 275 m2, przegrzewacz 66 m2, ruszt o powierzchni 5,09 m2; pozostałe nry 601.041 do 601.060 (CzSD 636.005 i 006) miały 176 płomieniówek, płomienic bez zmiany 36, powierzchnia ogrzewalna kotła 261 m2, przegrzewacz 79,7 m2, pow. rusztu 5,24 m2.
Ciśnienie w kotle 15 bar.
Rozrząd oczywiście Heusingera.
Średnice cylindrów: tylne (wysokociśnieniowe) 520 mm, przednie (niskociśnieniowe, na przednim wózku napędowym) 850 mm, a u ostatnich 20 loków 800 mm. Skok tłoków 660 mm.
Średnica kół: Osi wiązanych 1395 mm, tocznych 905 mm
Dopuszczalna prędkość 60 km/h.
Masa (podaję najpierw dla starszych numerów, łamaną przez wagę dla numerów od 601.041 MAV):
Służbowa 106,54 / 109,36 t, lok pusty 96,39 / 98,21, przyczepna 94,68 / 96,94 t.
Tender -seria węgierska 601 (czechosłowacka 526.0) pojemność skrzyni wodnej 26 m3, węglowej 8,5 m3.
Moc ok. 1740 kW (czyli 2366 KM) przy użyciu węgla wysokiej jakości.
Osiągi (na węglu średniej jakości): na podjazd 2,5% wciągały skład 385 t brutto 15 km/h.
Na torze płaskim: 2600 t z 30 km/h lub 1400 t z 60 km/h.
Z Zagrzebu do Rijeki i SPlitu pierwotnie te loki ciągały nawet pociagi pospieszne
Wysokość osi kotła nad główką szyny: Z przodu 3120 mm, z tyłu 3226 mm.
Woda zasilająca była oczyszczana przez oczyszczacze typu Pecz-Rejtoe.
Zawory bezpieczeństwa były umieszczone jeden tuż przed, drugi tuż za zbieralnikiem pary.
Podowzie:
Oś toczna (na przedzie przedniego wózka napędowego) typu Adamsa, z obustronnym posuwem 42 mm, ze sprężynami powrotnymi. Wszystkie osie wiązane wózka przedniego obsadzone sztywno (bez przesuwu), trzecia (silinowa) miała obrzeża zwężone o 10 mm.
Osie ostoi (tylna trójka wiązanych): pierwsza z przeuwem bocznym o 12 mm, pozostałe sztywne. W tym zestawie takze oś trzecia była silnikową.
W Czechosłowacji do X.1936 tamtejszych 6 loków praowało w parowozowni Zvolen, zwykle pracowały jako popychacze na szlaku Zvolen - Vrutky. W listopadzie 1936 dwie sztuki przechodzą do lokomotywowni Spiska Nowa Wieś, po roku jeszcze dwie (do wojny w Zvolenu były już tylko nry 005 i 006).
Po rozpadzie Czechosłowacji w 1939 wszystkie słowackie loki przeszły na stan MAV.
W 1945 niektóre wróciły do Czechosłowacji, ale rzadko jeździły, w 1947 skreślone.
Zresztą czechosłowackie drużyny nie lubiły tych maszyn, od czasu wejscia do pracy serii 524.1 i 534.0 loki serii 636.0 coraz częściej stały w zapasie długotrwałym.
@Kucyk: Ładnie by taki lok wygladał jako bohater wiersza Tuwima? -
No to teraz Wam zapodam sztokerową opowieść z książki przesiąkniętej stalinizmem, walką o poprawę wydajności, współzawodnictwem pracy, dobrem socjalistycznej ojczyzny i innymi, podobnymi bredniami okresu powojennego p.t.: Zasady oszczędnej gospodarki paliwem na parowozach, autorstwa D. G. Murzina i B. N. Dieszkina, Wydawnictwa Komunikacyjne, Warszawa 1951.
Ostrzeżenie! Dla tych co się znają: nie spadnijcie z krzesła!
Str. 229: "Maszynista parowozowni Kurgan, tow. Blinow (ku#%@, pieprzona komunistyczna nomenklatura - towarzysz... przyp. Kucyka), po opanowaniu kriwonosowskich sposobów jazdy (od nazwiska maszynisty Kriwonosa, który pewnie miał nos krzywy, bo był ostatnim ch..em na kolei i nikt go nie lubił, więc co pewien czas dostawał w ryj - przyp. Kucyka) jeden z pierwszych obalił istniejące "granice" norm ciężaru pociągów. Zamiast zwykłych składów pociągów o ciężarze 1 800 t zaczął wozić zasadniczo przy dowolnych warunkach jak w zimie, tak i latem pociągi o podwójnym i nawet potrójnym ciężarze, wynoszącym 5 000 do 6 000 t i osiągnął przy tym rekord niepokonany. W 1936 r. przeprowadził on według rozkładu jazdy swoim parowozem serii FD pociąg o ciężarze 10 400 t."
Panowie, takie pierdoły, to tylko w Erze. Nikt nie napisał, że pewnie ze trzy parowozy szły na popychu, bo rozruch tak ciężkiego pociągu jedną lokomotywą nie jest możliwy. Nie mam pojęcia jaką moc ten parowóz miał, ale wiem, że nawet na największego w świecie z pośród parowozów towarowych - amerykańskiego Big Boya dawano 4 000 t, więc myślę, że to takie propagandowe gadanie. Albo było tak, jak z "rekordowymi" bruttami na Pomorskich KD. Norma obciążenia na lokomotywę serii Lxd2 wynosiła 350 t. Niektórzy maszyniści na szlaku do Stepnicy brali po 1000t, czyli trzy razy więcej. Tylko, że tam było cały czas z górki i praca ograniczała się do rozruchu i hamowania na spadkach...
-
Nie ma jak radzieckie rekordy:
Dwóch braci-sprzedawców obsługiwało ośmiopiętrowy dom towarowy: Stanęli przed wejsciem, co podejdzie potencjalny klient, o cokolwiek taki klient pyta (walonki, żyletki, prymusy...) jeden brat odpowiada: Niczewo niet, a drugi: I nie budiet!
Współcześnie najcięższe brutto prowadzone jedną lokomotywą o jakim słyszałem, to 10800 ton na LKAB (prywatna linia łącząca kopalnie rudy żelaza w Kirunie z portami Narvik i Luleaa), prowadzą toto dwusekcyjnymi elektrowozami IORE 2xCoCo; oczywiście sprzęgi UIC by tego nie zniosły, LKAB używa sprzęgów automatycznych SA-3 (typ rosyjski, zwany u nas "pięść Breżniewa").
Rekordowy pociąg Czechosłowacji 8272 tony był prowadzony na równinie dwoma parowozami 556.0 (drugi na popychu), na podjeździe pod górę dodano drugi popychacz. Sądzę, że 556.0 miał niewiele mniejszą moc niż FD. W latach stalinowskich zresztą wielokrotnie w Czechosłowacji formowano superpociągi, nie mieszczące sie w torach stacyjnych, co dezorganziowało prowadzenie ruchu i skutkowało zarzynaniem loków.
W Polsce zreszta też wtedy notorycznie przeciążano lokomotywy (vide "W praowozowni i na szlaku" Andrzeja Adlera).
Co do obciążeń normatywnych, OIDP czechosławacki Mallet serii 623.0 miał prawo prowadzic skład brutto 4000 t z prędkością do bodajże 25 km/h.
623.0 jest serią o tyle ciekawą, że kilka sztuk tych maszyn podobno jeździło gzieś w Polsce w latach 1945-47 (miały wtedy okupacyjne oznaczenia DR). W poniedziałek powrócę ze szczegółami. -
Cyt.: Falbanek i brecha
Kiedyś w lokomotywowni na Pomorzu maszynista któremu pomagałem w naprawie powiedział: przynieś breszkę z falbanka! Potem okazało się, że to chodziło o stalowy drążek, rodzaj łomu który leżał na stole warsztatowym... Ale zanim się tego dowiedziałem inni pracownicy mieli dużo śmiechu.
Brecha wygląda na zapożyczenie z języka niemieckiego (brechen znaczy łąmać; einbrechen - dokonać włąmania, stąd Einbruch - włamanie; Verbrechen - zbrodnia), nic dziwnego, że łom może się nazywać brecha.
Falbanek - też pochodznei niemieckie, dla mnei nie całkiem jasne. W XIX w. na wsiach był znany mebel szlabanek - OIDW kombinacja skrzyni ze składanym rezerwowym łóżkiem -
Śmieszne historie z lat 1950-ych i -60-ych (przytoczę z pamięci, opublikował je chyba nawet na tym forum, jeszcze przed awarią, wnuk maszynisty; jego nicka niestety nie pamiętam):
1. Gdzieś na Gónym Śląsku w pobliżu toru ładunkowego publicznego na jakiejś dużej stacji sterczał pień niechlujnie, dość wysoko ściętego drzewa. Pniak ten naruszał poczucie estetyki drużyn parowozów obsługujących rzeczoną stację. Podjęto decyzję -usuwamy pniak. W wolnym czasie Ty45 podjechał w pobliże pniaka. Pniak owinięto baaaardzo potężnym łańuchem, łańcuch zaczepiono za tylny hak Ty45 i jazda! Ty45 zrolował, pniak stoi. WObec tego zoraganizowano dłuższy łacuch, ponowiono próbę. Za drugą próbą Ty45 urwał sobie tender, a pniak stał dalej. No i był mały problem - mamy kocioł pod ciśnieniem, z dosć niskim stanem wody - a wody nei ma jak naciągnąć. ZTCP do wybuchu kotła nie doszło, drużyna zdążyła zrzucić ogień do popielnika. Jak potem świecili oczami przed zwierzchnością, dziadek autora posta nie zeznał.
2. Mechanik zatrzymał swojego Ty2 koło nastawni, do której się udał. Pomocnik też zszedł z loka. TYMCZASEM, mechanik nie ustawił stawidła idealnie na zero, ani nie zahamował parowozu. Przepustnica się uchyliła pod własnym cięźżarem, i parowóz zaczął pomału odjeżdżać, nei widziany przez nikogo z drużyny... Na szczęście zobaczył go zwrotniczy, dogonił pieszo i zatrzymał, gdy było już blisko do rozprucia zwrotnicy.
Finał: Jako że mechanior był skąpiec, zwrotniczy musiał go dręczyć parę miesięcy, zanim wyegzekwował piwo za dobry uczynek.
A zanim sobie przypomnę coś więcej... polecam lekturę opowiadań Covalusa na http://www.covalus.ovh.org/opowiadania.html
Są do wyboru fantastyczne i realistyczne; dla miłośników duchów itp. też coś się znajdzie -
Gwint autorski
Uczestniczyłem kiedyś w odbiorze parowozu po przeprowadzonej naprawie głównej. Jak się okazało zakład naprawiający, delikatnie mówiąc, niezbyt się do powierzonego zadania przyłożył więc efekt był, nazwijmy to średni. Po dwóch dniach usuwania różnorakich usterek wreszcie parowóz był gotowy do jazdy próbnej. Podczas jej, wychodziły na jaw ciągle nowe awarie i niedoróbki, w skutek tego, nie tylko na poziomie zleceniodawca-wykonawca atmosfera stała się nader gorąca i nerwowa, ale również w ekipie wykonawcy naprawy robiło się nie wesoło. Podczas kolejnego postoju wywołanego pęknięciem rurki smarnej przy skrzyni suwakowej, gdy zdenerwowany mechanik krzywo nakręcił nakrętkę śrubunku rurki i tym samym poważnie uszkodził gwint, jego szef nie wytrzymał i zaczął jego podniesionym głosem besztać za to, że zerwał gwint. Atmosfera naprawdę była już gęsta, co nie powodowało u mnie zachwytu. Nagle wpadła mi głupia myśl do głowy. Powiedziałem spokojnym głosem do szafa naprawiaczy: Ależ nie ma co się denerwować, przecież Pana pracownik nic złego nie zrobił, tylko naciął GWINT AUTORSKI. Wszyscy buchnęli śmiechem i sytuacja się rozładowała. Tak czasami mam, że w trudnych sytuacjach różne głupoty mi do głowy przychodzą... -
No to jeszcze o Słowackich lokomotywach: ,,papagaj"
lokomotywa którą można zobaczyć w Zvoleniu o układzie osi 2D2 tendrzak. Przezwisko bierze się od charakterystycznego stukotu kół. -
Do loka serii 601 MAV (w czechosłowacji znany jako 636.0) -miał interesujacy regulator siły ciągu: na rurach przelotowych (z cylindrów wysokoprężnych do niskoprężnych) miał zawory bezpieczeństwa, wyregulowane na 7,5 bara.
Osobiście uważam, ze te ustrojstwa mogły być przydatne tylko w loku fabrycznie nowym lub zaraz po naprawie - głownym problemem prawie wszystkich lokomotyw członowych były nieszczelności rur prowadzących parę na skrętne ostoje... -
Poprawka do elektrowozu IORE kolei LKAB: Sorry, on ciąga brutto do 8100 ton. Źrólo:: Encyklopedia Lokomotyw pod redakcją Davida Rossa (wyszła u nas w Wydawncitwie Muza).
Co do największego parowozu świata (seria 4000 Union pacific, zwana potocznie Big Boy) - to samo źródło podaje, że ciągał brutto 4000 ton z prędkośćią 112 km/h.
W książce pt. Stare Parowozy znalazłem info, że mógł jeździć z bruttem do 20 000 ton, ale to chyba można włożyć między bajki. -
czyli przezwisko podwójnie uzasadnione - ZTCW na serię 477.0 mówiono papuszek (czli papużka) lub papagaj (papuga), z zastrzeżeniem, że są to nazwy czeskie. Przyczyną przezwiska było wyjątkowo pstrokate malowanie tych technicznie bardzo dobrych maszyn.
-
Biegunek c.d.:
W.I. Rakow uzywa nazwy biegunok wyłącznie do PRZEDNICH osi tocznych. -
To też prawda papagaj jest (jasno)niebiesko-czarny
-
Ha, kto się zagłębił w forumowy temat osuszacza, ten natknął się tam na perwersyjnego (miłość analna z niemowlakami) mojego posta względem diafragmy. W nawiązaniu do śmichów-chihow na kolei wspomnę nieprzebrany talent kolejarzy w dziedzinie słowotwórstwa.
Ten post dedykuję Dziadkowi Lutkowi z Majdanu.
siatka SUCHOPARNA
Tak Dziadek Lutek określa blaszysko opisane przeze mnie jako sprzęcior zapobiegający porywaniu chlupiącej wody w kotle. Jak to określenie usłyszałem, to zrobiłem padzik, zwałkę i okręcik wokół własnej osi. Po prostu wywaliło mnie z kapci. Mają niektórzy talent do słów tworzenia. Hehehehe
-
Z tego wyrażenia widać, że Dziadek Lutek mieszka blisko Słowacji. Przymiotnik suchoparny dobrze by brzmiał w języku czeskim (w słowackim pewnie też)... co prawda rosyjski też lubi takie złożone słowa.
-
Jak podaje sam Kucyk, aby spotkać loka z odwrotnym ruchem dźwigni przepustnicy, nie trzeba jechać do Czech, wystarczy nasz Las.
-
Buda w znaczeniu przepustnica - zaskakujące. @Doctor: Czy to jest skojarzenie z wyglądu, czy raczej żart abstrakcyjny? Może odległe skojarzenie: Jak w budzie jest dróznik, regulujący ruch pociągó, to regultor prędkości parowozu też ma swoją budę? W wielu językach europejskich przepustnica nazywa się regulator lub podobnie (ros. rieguliator, niem. Regler).
Po polsku przepustnica zostałą nazwana regulatorem w W 80 dni dookoła świata (tłumaczenie z ok. roku 1955).
SZAJBA w znaczeniu obrotnica - germanizm: Po niemiecku jest ona Drehscheibe -
Ad czechosłowacki tendrzak trzycylindrowy 2D2 serii 477.0 zwany PAPOUSZEK [prawidłowo pisze się: U z kóleczkiem na górze zamiast ou, s z haczkem czyli wroną zamiast sz] lub PAPAGAJ: pełny opis malowania jest pod adresem http://www.lokomotivy.webzdarma.cz/477_0.htm - sugeruję przeczytać ostatnie pięć zdań, od słowa KOTEL...
Oto wolne tłumaczenie (zapraszam czechów lub dobrze znających czeski, zeby mnei poprawili):
Kocioł, wiatrownice, budka, skrzynia węglowa, rury parowlotowe i osłony cylindrów były jasnoniebieskie. Dymnica była czarna, ostoja, blok cylidrowy dźwigar poddymniczny i ... były siwe (w miejscu wielokropka jest wyrażenie ZADNI PRSA... to mogła być tylna czołownica). Czerwone były obręcze kół i zderzaki.
Pomost oraz dolen krawędzie budki i skrzyni węglowej miały białą lamówkę. Właśnie dzięki malowaniu przyjęła sie nazwa PAPUŻKA dla tych lokomotyw, tak między kolejarzami jak wśród szerokiej publiczności. -
Jeszcze parę słów kolejarskich:
WODOKACZKA (w byłym zaborze rosyjskim) - wieża ciśnień. Słowo używane także przez niekolejarzy urodzonych w międzywojniu.
Warnik - wagon ogrzewczy
Pyta, petucha - popularne określenia Pt47
Rekin - Pm03
Z innej beczki: OPOWIEŚCI KOLEJARSKIE (co prawda realistyczne) -polecam http://www.maszynista.cal.pl/czytaj_pl.html
Jest to pamiętnik pana Włodzimierza Dołubizno, wg KMiD ostatniego maszynisty z uprawnieniami na parowozy, który pracował we Wrocławiu. Były lata, że jeździł na spalinowozach (ST43, trochę SP45), na emeryturę zszedł z EU07, ale łądnych kilka lat jeździł na Pt47. -
KRASNAL (POKEMON) - robotnik służby drogowej, najczęściej niewielki wzrostem, o twarzyczce nie skażonej inteligencją...
-
PRZYDUPAS - przenośny radiotelefon
KOLOROFON - semafor świetlny (to hasło i poprzednie wzięte z powoiadań Covalusa)
SMOCZEK - inżektor tłoczący (na parę odlotową) @Kucyk -prośba o weryfikację precyzji definicji.
KARZEŁEK - semafor na bardzo niskim maszcie, wręcz niższy niż poziom okna w taborze. -
Co do smoczka - niektóre książki podają, że smoczek = inżektor, bez rozróżnienia w jaki sposób zasilany.
-
Ja tam myślałem, że nazwa SMOCZEK powstała przez skojarzenie ze zjawiskiem ssania, zatem bardziej do Friedmanna i Strubego bym się przychylał, niż do nie-ssaków Metcalfowo-Nathanowych... :P
-
Dziękuję Doctorowi i Kucykowi za komentarz dot. smoczków.
GITARA - łopata pomocnika maszynisty (kupując takową w sklepie trzeba pytać o węglarkę- wiem, że to mylące - dla nawet laika węglarka oto wagon odkryty o dość wysokich burtach, np. serie Eaos, Eanos...).
-
Nie samą poważną tematerią żyje człowiek, a jako że wesoły wątek parafrazy wiersza "Lokomotywa" w gwarze śląskiej był już w tym temacie omawian, to pozwalam sobie zapodać nieco inną jego wersję. Uwaga, ten kawałek spowodował, że wywaliło mnie z butów na skutek przekroczenia normy rechotania. Nie udławcie się ze śmiechu, bo ktoś nieźle tekst wyczaił.
Pozdrawiam, Janek.
http://w154.wrzuta.pl/audio/aC6J8M0XBVj/marian_makula_-_ciufa -
He, utwór zacny, ale w wersji śpiewanej został czegoś (ze względów politycznych??) ocenzurowany. Aby ciekawskim jednak dać pole zapodaję cały tekst owej śląskiej interpretacji "Lokomotywy" zawierającej odnośniki do naszej kochanej, polskiej rzeczywistości... Hehehehe!
Ciufa
na podstawie J. Tuwima
napisał M. Makula
Stoi se ciufa dupno jak szrank
Stoi na glajzach, czorno jest blank
Czorno spocono jak bot na szłapie
Łolyj i śmiyra z bokow ji kapie
Stoi i sapie, dycho i dmucho
Hajcong ji z basa jak z pieca bucho
Juz sie do cuga baniok telepie
W ciufie byglajter wongel w piec ciepie
Trzymie łopata jak świeder borkop
Uch jak tu gorko
Puf jak tu gorko
Już woda w kotle buczy, wrze bluko
I para ujścio z kotła juz szuko
I coroz wiynkszy robi sie druk
Za chwila w rajza ruszy nasz cug
Wagonow ciufie dokuplowali
Co je przysłali wprost z magistrali
I pełno absurdow w kozdym wagonie
A w jednym świnie w drugim wałkonie
A w trzecim siedzom wyrsze banioki
Siedzom i jedzom tuste krupnioki
W czwortym wagonie za tom gadzinom
Pierś po ordery powiat wypino
Władza sowicie wiernych nagradzo
Dzieli i rzondzi na zice sadzo
Tymu posadka, tamtemu łata
Tego na bufor, tego za krata
A pionty wagon capi jak zoki
Bo w nim rajzujom same kurzoki
Duldajom browar, ćmiom cygarety
W szostym zaś same słodke maszkety
W tytkach bombony i bomboniyry
W siodmym zaś stojom cztyry klawiyry
W łosmym wagonie same gorole
Co przyjechali na Śląsk na kole
Co przyjechali na banhof w pięciu
Aże im rułka pękła na zgięciu
I tak sfurgnyli do cugu ptice
Że w nim łobsiedli nojlepsze zice
Jedyn sie wkupioł drugi sie wżenioł
I tak sie gorol u nos rozplenioł
Dzisioj gorole rządzom juz wszyndzie
W cugu, w robocie i we urzyndzie
Dziewionty wagon mo z pancra paka
Bo wnim przewożom szrank łod Lesiaka
A we dziesiontym same belery
Spiski, agenty, i seks afery
A w całym cugu gro melodyja
Ojca Rydzyka z radia maryja
A tych wagonow jakos aliści
Tuwim naliczył aże sztyrdziyści
Lecz po łostatni wyszło kontroli
Że te ze końca ktoś podpier...
W całym tym cugu nic tam do szpasu
Bo coroz wiyncy jest w nim marasu
I choćby przyszło tysiąc sprzątaczek
Kożdo by miała proszku sto paczek
Kibel, odkurzacz, ajaks i cif
To nie domyjom, taki to syf
Łoroz gwizd
Łoroz świst
Para buch
W motor gruch
Tak w motor gruchnyła jak jucha ze żył
I cug się kolybnoł do przodku i w tył
I ruszol poleku pomału jak woł
Aż kofry zleciały z regałow na doł
Juz koła sie kryncom, pomału po glajzach
Już cug z banhowu wyruszo we rajza
Wichajstry już cisnom, telepie fest motor
A kola turkocom tak to to tak to to
Po glajzach sie kryncom i cug nom durś gno
A kaj to a kaj to, tak motor durś gro
A czymu, poczymu i kajże tak pyndzi
A czymu z komina smrod smyndzi i smyndzi
A co toto a kto to to durś ciongnie i pcho
Przez ławy, ustawy, prywata, na dno
Tak pyhndzi i stuko po glajzach po torach
By wygrac, by wygrać z innymi wyborach
I bucho tak bucho , tak bucho buch buch
I motor już stary wiync mocno juz spuch
Lecz para kaj dziura, durś ciśnie sie tko
I tłoki w cylinrach posuwo i pcho
A tłoki w te, nazod, do gory, i w doł
łonaczom ta siła na osie do koł
A koło jak koło łokrongłe i szlus
I ciongnie w kuglagrach tyn majdan, tyn bus
Tak gładko i lekko jak ktoś by je cis
Jak gdyby Platforma to była niy PiS
Niy ciyńżko formacjo po wielu aferach
Ale leciutki, po brylach futerał
A czemu. po czemu, ku czemu PiS gno
A co to to tak loto to, tak miyszo i pcho
A czymu tak pyndzi i wali dup dup
Bo zelter mu bije do nosa przez czub
Bombelki dziurkami pod dekel do tłokow
A tłoki wachlujom daklami na boku
I walą aż olej nad czoło podskoczy
I tak sie cug z PiSym tak toczy i toczy
I koła turlajom, i kryncom sie w koło
A ludzie we cugu pukajom sie w czoło
I tak ta zabawa łokrongło durś trwo
Tak to to, tak to to, tak to to i to...
-
Nazwiska Kriwonos lub Kriwonosow: ZTCW nazwiska te są w Rosji dość poularne (może często sobie dawano po ryju w czasach nadawania nazwisk?).
Ale mamy tu problem większy - PAROWÓZ TOWAROWY serii FD (oznaczenie serii ku czci F. E. Dzierżyńskiego).
Zdjęcia: np. http://www.train-photo.ru/categories.php?cat_id=350&sessionid=9ccb7a1 ,
http://wikimapia.org/3515531/ru/%D0%9F%D0%B0%D1%80%D0%BE%D0%B2%D0%BE%D0%B7-%D0%BF%D0%B0%D0%BC%D1%8F%D1%82%D0%BD%D0%B8%D0%BA-%D0%A4%D0%9420-2238 ,
opis w sieci po rosyjsku
http://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9F%D0%B0%D1%80%D0%BE%D0%B2%D0%BE%D0%B7_%D0%A4%D0%94
Projekt szkicowy ukończono w kwietniu 1931 pod kierownictwem inż. P. I. Krasowskiego, dawniej naczelika departamentu trakcji NKPS (czyli ministerstwa komunikacji, dosłownie Narodnyj komissariat putiej soobszczenija).
Załozenia były: nacisk osi 20 ton, siła ciągu 20 T (czyli po dzisiejszemu 200 kN), sprawne wciąganie składu na podjazdy. Wyszło, ze ma to byc 1E1 h2, masa napędna ok. 100 t, masa służbowa od 135 do 137 t.. Od maja już projekt produkcyjny powstawał w CŁBP NKTP (pierwszy człon to Centralnoje łokomotiwoprojektnoije biuro, czyli centarlne biuro projektowania lokomotyw; NKTP to Narodnyj kommissariat tankowoj promyszliennosti, czyli misterstwo przemysłu czołgowego:
http://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9D%D0%B0%D1%80%D0%BE%D0%B4%D0%BD%D1%8B%D0%B9_%D0%BA%D0%BE%D0%BC%D0%B8%D1%81%D1%81%D0%B0%D1%80%D0%B8%D0%B0%D1%82_%D1%82%D0%B0%D0%BD%D0%BA%D0%BE%D0%B2%D0%BE%D0%B9_%D0%BF%D1%80%D0%BE%D0%BC%D1%8B%D1%88%D0%BB%D0%B5%D0%BD%D0%BD%D0%BE%D1%81%D1%82%D0%B8).
- tu już jest u Rakowa nieścisłość, bo różne źródła podają, że NKTP założono w 1941 r.
Ja podejrzewam raczej, że CŁBP podlegało NKPS. Konstruktorzy CŁBP, pracujacy nad projektem parowozu FD to: K. N. Suszkin, Ł. S. Lebiedianski, P. I. Aronow, D. W. Lwow, I. I. Sulimcew, A. A. Czirkow, M. N. Szczukin, W. W. Filippow i in. W sierpniu rysunki wykonawcze parowozu przesłano do fabryki do Ługańska (obecnie Ukraina; od 5.XI.1935 do 1958 i od 1970-1990 miasto to nazywało się Woroszyłowgrad, i tam produkowano spalinowozy M62, na PKP zwane ST44).
Pierwszy parowóz był gotów pod koniec października 1931. Stalowe cylindry i ramę tylnego wózka wyprodukowano w Kołomnie, ostojnice w Iżorsku, a dzwona kotła w zakładzie Czerwone Sormowo.
6.XI.1931 parowóz FD20-1 (gdzie 20 to nacisk osi) przyprowadził pociąg Ługańsk- Moskwa wiozący delegację zakładów ługańskich na XIV. rocznicę rewolucji październikowej.
Dane techniczne:
Kocioł zawierał 44 płomieniówki śr. 51/57 mm, 130 płomienic śr. 82,5/89 mm. Powierzchnia kotła 295,16 m2, przegrzewacza 148,4 m2. Przegrzewacz cienkorurkowy typu Elesko-Je, Ż-284 z rur śrenicy 23/29 mm. Powierzchnia rusztu 7,04 m2. Ciśnienie kotłowe 15 kg/cm2. Skrzynia ogniowa radialna (? -może chodzi o półkolisty przekrój jej sklepienia?) Nowości w parowozie produkcji radzieckiej (wliczając rosyjską przedrewolucyjną): Komora spalania, rury cyrkulacyjne, stoker.
Przepustnica pięciozaworowa, wbudowana ZA przgrzewaczem.
Cylidry silnika odlane jako tzw. półbloki, jednolite odlewy cylindra wraz z komorą suwakową, skręcane ze sobą i ostojnicami; skręcona para półbloków cylidrowych jedncoześnie była czołownicą i dźwigarem poddymnicznym (rysunki: mgr Stefan Fleszar, Parowóz).
Średnica cylindrów 670 mm, skok tłoków 770 mm. Średnica kół osi wiązanych 1500 mm, grubość belek ostoi 125 mm.
Podparcie trzypunktowe.
Osie wiązane wiercone.
Osie toczne w wózkach Bissela.
Tender o pojemnosci skrzyni wodnej 32 m3.
Zawór maszynisty typu Kazancewa.
Osie wiązane hamowane jednostronnie, parowóz miał w sumie dwa pionowe cylindry hamulcowe średnicy 330,2 mm.
Tender miał wszystkie osie hamowane dwustronnie.
Prędkość konstrukcyjna: Pierwotnie 65, ale szybko podniesiona do 85 km/h.
Badania z 1932 r. wykazały siłę ciągu 15 do 20% wyższą niż u loków serii E^U. Moc przy prędkości ponad 30 km/h doszła do 3000 KM. Kocioł był najwydajniejszym do tego czasu kotłem rosyjskim, dawał bez problemu 65 kg pary z metra kwadratowego powierzchni ogrzewalnej na godzinę. Za to dym z komina był baardzo czarny (dużo niedopalonych resztek paliwa szło do dymnicy), temperatura pary przegrzanej była nieco niższa niż w lokach E^U.
W 1932 roku zbudowano loka nr 2, któy jako pierwszy lok w Rosji dostał tender sześcioosiowy (typu 17).
Od sierpnia 1933 ruszyła produkcja seryjna tych maszyn. Od 1936 dostały tender na 49 m3 wody i 22 t węgla. Każdy z trzyosiowych jego wózków miał jeden cylinder hamulcowy średnicy 355,6 mm.
Ważniejsze poprawki:
Zmiana jednej lub dwóch sprężarek tzw. tandem na sprążarkę sprzężoną krzyżową (cross-compound)- Rakow nie podaje od kiedy.
Od loka nr 150 pneumatyczne wspomaganie stawidła
od nr 400 zawór hamulcowy Matrosowa (chyba do tej proy stosowany w Rosji)
Od nr 800 wzmocnione resory przedniej osi tocznej.
Od nr 850 wszedł stoker systemu inż. P. S> raczkowa (zamiast uprzedniego stokera konstrukcji CŁBP)
OD 1134 zwiększono masę czołownicy przedniej
Od nr 2000 kilka rzeczy: wzmocnienie przedniej części ostoi, lżejsze piasty kół wiążanych, lżejsze przeciwciężary, przegubowe zespórki kotła.
Od nr 2500 (1939 rok): kotły spawane, likwidacja urzadzeń powrotnych 1. i 5. osi wiązanej, wchodzą sprężarki systemu T. G. Rudenki, drobne zmiany w piasecznicach, wprowadzono odchylacze dymu, przepustnice sześciozaworowe. Po tej racjonalizacji masa napędna wyniosła 104 t, służbowa 137 t.
od połowy 1940 roku zmoieniono konstrukcję kotła (lok nr 2884 oraz numer 2937 i wszystkie po nim), te maszyny mają zmienione oznaczenie serii na FD21. Przede wszystkim mają one przegrzewacz szerokorurowy typu Ł40 (sześciorurkowy tzw. jednoobrotowy, z elementów średnicy 24/30 mm wpuszczonych w 40 płomienic średnicy 143/152 mm. Kocioł ten miał 98 płomieniówek. Powierzchnia ogrzewalna była 247,7 m2, pow. przegrzewacza 123,5 m2). Był to przegrzewacz systemu S. M. Czusowa. Masa FD21 wyniosła: Przyczepna 103,5 t, służbowa 135 ton.
Przed uruchomieniem produkcji maszyn FD21 próbnie przebudowano kotły w FD20-894, 895 i 939 z 1936 r., poniewważ konstruktorzy obawiali sie lania rur przy tak duzej średnicy. Jakoby do tego nie doszło, produkcja FD21 ruszyła.
W 1935 r. lok FD20-400 został wyprodukowany do opalania miałem węglowym (a nawet pyłem). Lok służył w parowozowni Kaszyra (Kolei Październikowej) i pobierał pył z młynów elektrowni kaszyrskiej. Powieważ otowry tylnej ściany sitowej wciąż zapychały sie popiołem, w 1936 loka przerobiono na opalanie tradycyjne (węgiel gruby), a jego tender pyłowy oddano maszynie FD20-894 (jak wyżej wspomniano, mającej gruborurowy przegrzewacz Czusowa typu Ł40). ta maszyna jeźziła dobrze, bez zapychania otworów ściany sitowej tylnej popiołem, ale zaistniał problem z paliwem. Wtedy zabudowano mu na tendrze młyn parowy do węgla. Przeszedł cykl badań na Kolei Moskiewsko-Donbasowskiej, potem był stacjonarnym obiektem badawczym NIIŻTa (Instytut Badawczo-Naukowy Transportu Kolejowego, ros. Nauczno-issliedowatielnyj institut żelieznodorożnowo transporta) Po II. wojnei światowej przebudowany na opalanie węglem grubym.
Z młynkiem na tendrze wyszedł w 1940 r. FD20-2759, w tym samym roku młynki zabudowano takze na kilku maszynach w ramach NG. Wszystkie one prędzej czy póxniej wróciły do opalania węglem grubym.
W 1939 r. fabryka opacowała projekt FD z drugą budką masyznistuy przed dymnicą. Wszystkie organy sterowania (stawidło, dźignai przepustnicy, krany haulcowe i td.) miały wysępować w obu budach. Ideą byłą poprawa widoczności szlaku. Do sporządzenia projektów produkcyjnych a tym bardziej realizacji w metalu nie doszło.
W sumie zbudowano 2925 lokó FD20 i FD21, ostatnie w 1942 r. (przy czym ostatnie cztery sztuki były wykończone jjuż w Ułąn-Ude, z powodu ewakuacji fabryki z Ługańśka przed frontem).
FD wyparły z linii głownych słabsze loki wszelkich wariantów serii E.
W 1937 r. FD jeździły z towarami na liniach:
Charków - Krasnyj Liman (depo Osnowa Kolei Południowej, depo Krasnyj Liman Kolei Północno-Donieckiej), Wierchowcewo - Nieżnoiednieprowsk Węzeł - Jasinowata lub Wołnowacha (depo: NIżniednieprowsk-Węzeł, Połogi, krasnoarmiejsk, Jasinowata i Wołnowacha Kolei Stalinowskiej), połączenie Moskwa-Charkó (depo: Biełgorod kKolei Południowej, Lublino, Tułą, Orzeł, Kursk Kolei im. Dzierżyńskiego), Charków - Łozowa - Sławiańsk - Jasinowata (depo: Łozowa KOlei Południowej, Sławiańsk Kolei Doneickiej), Rybne - Miczurińsk (depo Rybne i Koczetowka KOlei Leninowskiej), Charków - Lgow - Briańsk (depo osnowa Kolei Południowej, Lgow i Briańska-2 Kolei Moskiewsko-Kijowskiej), Witebsk - Leningrad (depo Witebsk Zachodni i Nowosokolniki Kolei im. Kalinina, Dno i Leningrad Witebski Kolei Październikowej), Miczurińśka - Liski - Rostó nad Donem (depo Rossosz, Głubokoje, Liski i Otrożka Kolei Południowo-Wschodniej, Kameinołomni Kolei im. Woroszyłowa), Moskaw - Jelec - Wałujki (depo Ożerelje, Uzłowaja, Jelec, Stary oskoł i Wałujki KOlei Moskiewsko-Donbasskiej) i na wielu innych.
DO poczatku 1940 r. FD weszly na linie Moskwa - Wiażma - orsza, Penza - Poworino, oraz na wiele linii Kolei Permskiej, im. Kaganowicza, Południowouralksiej, Tomskiej, Krasnojarskiej i Wschodniosyberyjskiej.
Ponieważ z początkiem tzw,. wojny ojczyźnianej (niemiecko-radzieckiej) liczne maszyny FD ewakuoiwano na głuchą prowincję, gdzie nawierzchnia wytrzymywaa naciski osi do 18 ton, zaistniał porjekt przebudowy tych maszyn na 1E2 (dwuosiowy wózke zamiast wózka Bissela pod stojakiem kotła). W latach 1943-44 w Ułan-Ude przebudowano w ten sposób 85 maszyn (numery ponizej 1134 -te sprzed dociążania czołownicy przedniej), i otrzymały oznaczenie FD^R (indeks górny R od razgrużonnyj - odciążony). Okazały sie bardzo lubić rolowanie. Po wojnie przerobioneo je z powrotemm na normalne FD20.
Od 1948 r. przy NG zaczęto FD20 przerabiać na FD21 (w sensie zabudowy przegrzewacza Czusowa typu Ł40). W lipcu i sierpniu 1953 lok FD20-379 z zabudowanym przegrzewaczem Ł40 przeszedł badania na torze doświadczalnym WNIIŻTa. Dało to przyrost siły uciągu średnio o 7%, przyrost temeratury przerzanej pary od 25 do 50 st.C. i obniżkę zużycia węgla ok. 7%. Niesty wzrosa tempaeratura gazó spalinowych przy wysokich obiążenaich nawet o 50 st. C. Przy temperaturze pary przegrzanej dochodzącej do 415 st. C,. pierścienie tłokowe i suwakowe oraz dławice cylindrowe miały ciężkie warunki pracy.
Także w 1948 r. lok FD20-1599 z lokomotywowni Lublino dostał urządzenie do mielenia i dopalania leszu. następnei takie urządzenia dostały FD20-125 i 1883.
ZNTK w Iziumie w 1950 r. zabudował na FD20-1317 gazowy osuszacz pary (nanalogicznie do powojennych maszyn Je^Ł i SO).
W 1951 r. FD20-802 z depo Osnowa na podst. propozycji doc. A. P. Czirkina dostał młynke natendrze i miał być opalany dwufrakcyjnie: węgiel grun=by bez mian, a miał -zmielony wdmuchiwany. Bdania WNIIŻTa latem 1952 r. wykazaly bezsens tej maszynerii i zdemontowano ją.
W 1954 r. oprcaowano projekt modernizacji serii FD (podniesienia ciśneinia do 16 kg/cm2., podgrzewacz wody i wiele innych). Zrealizowano na 2 maszynach.
Loki przerobione na opalanie ropą naftową dostawały górny indeks N (od nieft,).
W latach 1958-60 ok. 950 loków przekazano do Chin, gdzie podjęły pracę po przeróbce na tor normalny i montażu sprzęgów Janneya.
Skreślanie FD ze stanu SŻD najintejsywniej przebiegało w pierwszej połowie lat 1960ych.
A wracając do Chin - tamtejsze parowozy serii QJ, ostatnie produkowane na swiecie parowozy (jeszcze w 1987 r.), były wzorowane na FD. Opis serii QJ był chyba w dwa lata temu w Świecie Kolei (artykuł Ryszarda Rusaka). -
Poprzedni post (z 18.05.2009 godz. 16:12) o parowozach serii FD jest mojego autorstwa. Nie wiem, dlaczego wyświetla się bez wskazania autora... Mozę już wątek jest za ciężki.
-
Jeszcze o parowozach FD:
Parowóz z kotłem systemu S. P. Syromiatnikowa.
Pomysł tego uczonego przewidywał podgrzewacz wody, podgrzewacz powietrza i podwyższenie temperatury pary przegrzanej do 450 st. C. Zrealizowano pomysł, przebudowując w fabryce w Woroszyłowgradzie loka FD21-3128. race trwały w latach 1951-52, jazda próbna na odc. Woroszyłowgrad- Diebalcewo była na początku stycznia 1953.
Lok dostał górny indeks M za numerem bocznym (czyli FD21-3128^M). Kocioł stał sie przedziwny. Od tylnej ściany sitowej walczak kotła , tan właściwy, ciągnął się na długości zaledwie 2100 mm, i zawierał 251 płomieniówek, co dawało powierzchnię ogrzewalną 121,9 m2. Płomienic nie było. Przed przednią ścianą sitową tego mikrego wlaczka był pionowy przegrzewacz komorowy o powierzchni 157,2 m2. A przed przegrzewaczem rurowy (dokłądniej, ognioruruwy) podgrzewacz powietrza o powierzchni 226 m2. Ruszt zmniejszono do 6,61 m2. Powietrze podgrzane w podgrzewaczu kierowano dwoma grubaśnymi rurami do popielnika oraz wprost do ksrzyni ogniowej przez otwory w jej bocznych ścianach.
Ten wynalazek osiągnął masę napędną 107,5 t, a służbową 142 t, w stosunku do seryjnego oszczędzał od 7 do 18% paliwa. W każdym rzie w 1957 r. skreślono go.
FD KONDENSACYJNE - miały góny indeks K (od słowa kondiensacyja).
Pierszy zbudowano na poczatku 1939 r., nr FD^K20-1546, i w tym samym roku jeszcze nr 2475. Masa napędna wzrosła do 110 t, służbowa do 145 t. Oba loki poszły pracoał w lokomotywowni Liublino (Kolei Moskiewsko-Kurskiej) i zaobssrrwowano w nich niesamowicei szybkie zużycie łopatek wentylatorów ciagowych (przebieg 1400 do 1600 km). Ponadto stwierdzono niewystarczającą powierzchnię chłodniczą tendra, co ograniczało moc lokomotyw. Rozbudowa tendra do wymaganych cieplnie rozmiarów była niemozliwa. Wobec tego oba loki przerobiono na normalne.
WCZEŚNIEJSZE LOKI KONDENSACYJNE W ROSJI
Zakłady w Kołomnie od 1891 r. budowały loki Bn2t typu zakładowego 44. Dwa poszły do lokomotywowni Kijów ciągać lekkie składy podmiejskie, osiem zamówiły siły zbrojne. Masa służbowa 17,.6 gt. Średnica ół 800 mm. Średnica cylindrów 210 mm,. skok tłoków 400 mm, powierzchnia ogrzewalna kotła 22,7 m2, ruszt 0,47 m2, ciśnienie 10 kg/cm2.
W 1904 Kołomna zbudowała jeszcze 4 szt. typu zakładowego 96 (po dwa dla tramwajów w Odessie i leśnych w Petersburgu).
Pierwszy duży lok kondensacyjny, to E^G 5224, zbudowan u Henschla w 1921 r. W 1933 został odesłany do Henschal w celu przebudowy na kondensacyjny. Jak wrócił, do 1937 był badany, a potem skierowano go do lokomotywowni Sarepta, gdzie pracował do skreślenia w 1965 r.
Podstawową radzickę serią loków kondensacyjnych były 1E h2 serii SO^K (czyli odnmiana SO z tendrem kondensacyjnych). Pierwszy egzemplarz wyjechał z Kołomny w lutym 1936, Budowano te maszyny także w Briansku, Charkowie, ze 30 szt. w Ułan-ude i jedną w Woroszyłowgradzie. W sumie do 1942 r. powstało 1438 szt., przydzielano je z zasady do regionó ubopgich w wodę.
Od końca lat 1940ych maszynom tym zabierano tendry kondensacyjne, demontowano dmuchawy ciągowe itd.. Po przeróbce na opalnei węglem dostawały góny indeks M (bez względu na instalację stokera lub jej brak), a przerobione na ropę naftową - górny indeks N.
Ponadto, wykorzystując tendry do SO^K, wykonano jako kondensacyjne następujące loki eh2 serii E^M, oznaczajac je E^MK:
w 1937 r. nry 723-49, 725-31, 725-73
w 1938 r. 13 szt., nry 717-65, 723-41, 723-48, 723-51, 723-55, od 723-79 do 723-82 włącznie, 723-96, 725-97, 727-47, 727-49
w 1940 r. -dwie szt. nr 727-48 i 728-38.
Pierwsze egzemplarze pracowały krótko w lokomotywowni Moskwa Sortirowocznaja (po naszemu rozrządowa), ale szybko całą seria znalazła sie w Sarepcie.
Na zakońćzenie radziekciej przygody z kondensacją:
19. maja 1944 prof. Ju. W. Łomonosow wygłosił wykład w londyńskim towarzystwie inżynierów-mechanikó. Powiedział, zę nie ma co oczekiwać poważnych oszczędności paliwa w parowozie tłokowym kondensacyjnym. Znaczącego podwyższenia współczynnika efektywnosci energetycznej jest osiagalny tylko w parowozie turbinowym, i to pod warunkiem, ze turbina ma duze podciśnienie. A dla rejonów pustynnych i półpustynnych prof. Ju. W. Ł. zalecił przede wszystkim przejscie na spalinowozy.
Uwaga od Rakowa: Kolej Omska odetchnęła z ulgą ok. 1955 r. po elektryfikacji głównej linii Isylkul - Omsk - Tatarska - Barabińsk - Czułymska. Na tamtym szlaku nawet przy uzyciu parowozów kondensacyjnych były problemy z wodą.
Uwaga od Romka L:
Niemiecki T18 1001 został dosć szybko przebudowany na kondensacyjny, T18 1002 był od początku takowy. T38 3255 z boosterem na tendrze też kondesował parę 9choć mniej efektywnie niż jego całkowicie kondensacyjni więksi bracia). Prof. Łomonosow głosił jako nowośc to, co Niemcy zrealizowali przeszło 15 lat przed jego wykładem. -
KOŁOMYJKA
Parowóz wyprodukowany przez fabrykę Maszyn w Kołomnie, najchętniej wąskotorowy. Nazwa stosowana dawno, ponieważ prawie wszystkie parowozy z Kongresówki ewakuowała cofająca sie carska armia latem 1915 r. Dobrym przykładem kołomyjek mogą być loki zamówione w 1912 roku przez kolej jabłonowską (tor 800 mm Jabłonna - Warszawa Most - Wawer, w roku 193 przedłużona z Wawra do Karczewa) maszyny typu fabrycznego 136. Typ 1Cn2t, moc 120 KM, stawidło Heusingera, pierwotnie maszyna Stumpfa. Ponieważ maszyna Stumpfa okazała sie nie do przyjecia,, amszyny odesłano do producenta w celu przebudowy na bliźniacze. Po przebudowie wróciły wiosną 1914 r. Nry boczne: 16, 17, 18, 19, 20, 25 i 26.
Źródło: Bogdan Pokropiński, Kolej jabłonowska, WKiŁ Warszawa2005=4 (ISBN 83-206-1513-5).
Nieobeznanym z choreografią przypomnę, zę kołomyjka to żwywy taniec ludowy (wzmiankowany m. in. w treści pieśni czerwony pas) -
Odwrotne ustawienie kamienia w jarzmie - mamy nowy przykład: Rosyjskie serie N-górny indeks: małe p-dolny indeks: duże P (do 1912 r. seria A z dolnym P Kolei Moskiewsko-Windawsko-Rybińskiej, nry boczne 100-107) produkcji Zakładu Putiłowskiego oraz N-górny indeks: małe p-dolny indeks: duże S Zakładu Sormowskiego (dla Kolei Mikołajowskiej, czyli linii Moskwa - Petersburg). W tych maszynach fenomen da sie łatwo wytłumaczyć: Były to parowozy na parę przegrzaną, powstałe na drodze modernizacji loków N^w i N^W (odpowiednio w małe i W duże w górnych indeksach) jeszcze jeżdących na parę nasyconą, w któych wykorzystano te same zestawy kołowe wraz korbami i przeciwkorbami. Suwaki płaskie, stosowane przy parze nasyconej prawie wyłącznie, poruszaja się współbieżnie z tłokami, podczas gdy suwaki z wewnęrtznym wlotem pary konieczne dla pary przegrzanej poruszają sie przeciwbieżnie do tłoków. Uzyskać odwrócenie kierunku ruchu suwaka bez zmiany przeciwkorb (a dokładniej ich położenia) można odwracając ruch kamieni.
Inne osobliwości tych pionierów przegrzanej pary w stosunku do bazowych loków N: Przede wszystkim - maszyna bliźniacza.
N^p-P czyli Putiłowski: Koła wiązane średnicy 1700 mm. Pierwsze cztery sztuki miały przegrzewacz w dymnicy i jedną płomienicę śr. 299 mm (dość szybko wymienione na przegrzewacze wsunięte w płomienice, Rakow określa je ogólnie jako płomienicowe; w oryginale żarotrubnyje. Znalazłem taki opis i schemat:
http://steamtrain.ru/gorenie-i-paroobrazovanie/ustrojstvo-paroperegrevatelya/ ), pozostałe cztery od razu miały przegrzewacz zbliżony do naszych obencych wyobrażeń.
Z kolei parowozy sormowskie, czyli N^p-S miały koła wiązane średnicy 1900 mm, a przegrzewacze systemu Notkina, o powierzchni 36 m2, wprowadzone w 18 płomienic średnicy 117/127 mm. -
PRZEROBIĆ WAJCHĘ - przełożyć rozjazd (sformułowanie słyszałem niedawno na stacji Piaseczno Miasto)
PIĘŚĆ BREŻNIEWA - sprzęg automatyczny SA3 (chodzi o sprzęg używany do łączenia taboru szerokotorowego kolei byłego Związku Radzieckiego, także na prywatnej LKAB łączącej Kirunę z portami Luleaa i Narvik. Na kursujących w Poslce parowozach też były używane: Na Ty23 zatrudnionych w szerokotorowych rejonach stacji Małaszewicze).
PRZEZWISKA TABORU TRAKCYJNEGO, tym razem słowackie:
http://www.vlaky.net/zeleznice/spravy/000015-Prezyvky-elektrickych-rusnov-a-jednotiek-parnych-rusnov.asp
(razem z parowozami ujęto tam też elektrowozy i EZT). -
Na poczatku wątku pojawia się WIHAJSTER. Wolę go pisać przez samo h ze względu na etymologię - słowo to pochodzi od niemieckiego pytania: Wie heisst er? (dosłownie: Jak on się nazywa?).
Tak samo z niemieckiego jest dings (die Dinge - rzecz, jakaś rzecz bliżej nie określona).
FLACHAJZA -kawałek blachy, wygięty czy wykrępowany jako zastęopcza część (od flaches Eisen - płaskie żelazo) -
Pochodzenie nazwy STOKER -wg: Stefan Fleszar, Parowóz, nazwa ta pochodzi od nazwiska Stocker.
-
Jeszcze wracając do lokomotywy serii 477.0 CzSD, z powodu kolorowego malowania zwanej w Czechach papouszek, a na Słowacji papagaj:
Wikipedia pod hasłem http://pl.wiktionary.org/wiki/papag%C3%A1j informuje, że papagaj to po węgiersku papuga (po niemiecku Papagei, po rosyjsku papugaj
http://pl.wiktionary.org/wiki/%D0%BF%D0%BE%D0%BF%D1%83%D0%B3%D0%B0%D0%B9), a ponieważ Słowacj abyłą od X. wieku do 1918 roku pod panowaniem węgierskim, mogli zapożyczyć to słowo (i jeszcze wiele innych) od Węgrów.
Stukot kół tej maszyny, podobny do słowa papgaj- też możliwe, nie miałem szczęścia słyszeć jadącego tendrzaka 477.0. -
LAMPUCERA - obelga znana na Górnym Śląsku (ciężkością porównywalna ze starą pudernicą, starą kwoką, dla mieszkańców Poznania i Szczecina - z miotłą). Mało kto już wie, że jest to najpewniej słowo pochodzenia kolejowego:
W rodzaju męskim Lampenputzer, a w żeńskim - Lampenputzerin to czyściciel lamp (pierwotnie olejowych, z czasem naftowych). Sądzę, że czyściciele lamp byli potrzebni zarówno w służbie trakcji (oświetlenie zewnętrzne parowozów), jak w wagonowniach (co prawda w wagonach pasażerskich chyba bardziej popularne bywały świece lub gaz - patrz np. Jadwiga Waydel-Dmochowska, Dawna Warszawa) i w służbie drogowej (semafory, szlabany). Praca ta nie wymagała szczególnie wielkich umiejętności, nie sądzę, żeby była dobrze płatna, a na pewno była brudna (sadza odkładajaca sie od środaka na szkłąch naftówek jest bardzo tłusta, dobrze brudzi). Nic dziwnego, że nazwa tego zawodu stała się niezależną obelgą. -
PIĘŚĆ BREŻNIEWA - sprzęg automatyczny SA3 (chodzi o sprzęg używany do łączenia taboru szerokotorowego kolei byłego Związku Radzieckiego, także na prywatnej LKAB łączącej Kirunę z portami Luleaa i Narvik. Na kursujących w Poslce parowozach też były używane: Na Ty23 zatrudnionych w szerokotorowych rejonach stacji Małaszewicze). Dobre zdjęcie jest pod adresem http://parowozy.net/zdjecie/1123
JEŹDZIĆ NA WYSOKICH KOŁACH - być maszynistą lub pomocnikiem na parowozie pospiesznym (z racji duzej średnicy kól napędnych). ZTCW ten zwrot jest używany takze przez maszynistów elektrowozów, mimo że ma walor już historyczny.
Wyjątkowo zapodam coś off top:
SZYĆ NA MASZYNIE -prowadzić elektrowóz EP05 (ze względu na charakterystyczny odgłos wydawany przez wał kułakowy). -
Uzupełnienie do posta Kucyka, cytuję ze skrótami:
"...Zasady oszczędnej gospodarki paliwem na parowozach, autorstwa D. G. Murzina i B. N. Dieszkina, Wydawnictwa Komunikacyjne, Warszawa 1951. ...
Str. 229: "Maszynista parowozowni Kurgan, tow. Blinow [...], po opanowaniu kriwonosowskich sposobów jazdy (od nazwiska maszynisty Kriwonosa [...]) jeden z pierwszych obalił istniejące "granice" norm ciężaru pociągów. Zamiast zwykłych składów pociągów o ciężarze 1 800 t zaczął wozić zasadniczo przy dowolnych warunkach jak w zimie, tak i latem pociągi o podwójnym i nawet potrójnym ciężarze, wynoszącym 5 000 do 6 000 t i osiągnął przy tym rekord niepokonany. W 1936 r. przeprowadził on według rozkładu jazdy swoim parowozem serii FD pociąg o ciężarze 10 400 t."
[...] Nikt nie napisał, że pewnie ze trzy parowozy szły na popychu, bo rozruch tak ciężkiego pociągu jedną lokomotywą nie jest możliwy."
Zgadzam się, na pewno były popychacze. No i druga kwestia, w tak potężnym składzie jak brutto 10400 ton nie dałoby się popełnić przewodu hamulcowego. Obecnie zestawiane składy rudowe i węglowe brutto naet ok. 20 000 t (np. w zachodniej Australii) są prowadzone przez kilka lokomotyw, rozmieszczanych w różnych miejscach składu, ze sterowaniem ukrotnionym drogą radiową. Ale problem hamulcowy maszynisty Blinowa ma rozwiązanie:
Z książeczki pt. "Stalnyje magistrali" (autor Awgustyniuk) dowiedziałem się, ze w latach q1950ych wiele wagonów towarowych w ZSRR jeszcze nie miało hamulca pneumatycznego, tylko ręczny. Czyli Blinowowoi pewnie dano gdzieś połowę skłądu (albo i nie) wagonów z hamulcem pneumatycznym, a dalej wpięto stare złomy, na których w budkach hamulcowych stanęli hamulcowi. Stalnyje magistrali to książczyna dla początkujacych radzieckich MiKoli wydana w roku śmierci Stalina. Jak już TAM piszą, że SŻD miały ok. 1950 r. z 25% wagonów towarowych bez hamulaca pneumatycznego, to spoko pewnie połowa takich była:). -
Na początek wątku Kucyk napisał:
Popaść
I nie chodzi tu o sidła nałogu. Z takim określeniem czynności polegającej na wcelowaniu sworzniem w otwór się spotkałem. Popaść, to nic innego jak trafić. Szczególnie, słowo to nabierało barwy, gdy ktoś ryknął z bólu uderzając się młotkiem, a jego kolega głośno pytał: W palucha popadłeś!
Jest to rusycyzm (po rosyjsku trafić jest popast`. Naszemu powiedzeiniu trafił kulą w płot oidpowiada tamtejsze popał pal`cem w niebo). -
Jeszcze do posta KOŁOMYJKA: Poprawiams ie, przedłużenie kolejki jabłonowskiej w z Wawra do Karczewa miało miejsce w roku 1913.
-
Kolejna wskazówka, że nie należy nadmiernie ufać radzieckim źródłom: Różne publikacje zgodnie podają, że wycofanie ostatnich parowozów z regularnej pracy na SŻD miało miejsce w 1975 r. Tymczasem niedawno natrafiłem gdzieś na portalu narod.ru na fotkę książki o obsłudze i naprawach parowozów, wydanej w 1977 r. Niezaprzeczalnie w ZSRR wydawano dużo książek zbędnych, ale chodziło głównie o dzieła zebrane Lenina itp.
Ktoś może powiedzieć, że dużo parowozów jeszcze służyło w przemyśle - i to może być prawda.
Ale wiele osób widziało parowozy serii TE (ex 52 DRG czyli analogi Ty2 PKP i 555.0 ČSD) na stacji Chyrów (na Ukrainie w tranzycie z Przemyśla do Zagórza -vide tabela 128 SRJP) jeszcze ok. roku 1984 -pisze o tzm dariusz Brodowski w swym albumie ze zdjęciami parowozów.
-
Jeszce jedna parafraza utworu pt. Lokomotywa Juliana Tuwima (niestey zbyt nowoczesna, odejście od jedynej słusznej trakcji; co prawda mozęmy założyć, że chodiz o radziecki spalinoparowóz, wtedy do przyjęcia):
Stoi na stacji lokomotywa,
która ma jeździć na biopaliwa.
Chciałaby jechać, ale nie może,
bo to po pierwsze wypada drożej,
po drugie, skutkiem jakichś przekrętów,
w kraju brak kilku biokomponentów,
a jak się kupi je z zagranicy,
to będą stratni polscy rolnicy.
Po trzecie spalin skład tak się zmienia,
ze wzrosną wokół zanieczyszczenia,
po czwarte jazda ma wpływ szkodliwy
na biedny silnik lokomotywy...
Takich zagrożeń jest ze czterdzieści,
sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło ekspertów tysiąc,
a każdy gotów nie tylko przysiąc,
lecz także dowieść w uczonych pracach,
ze ta ustawa się nie opłaca,
to ją ochoczo przegłosowali
znaczną większością Wysokiej Sali
zlobbingowani nasi posłowie,
co kłopot maja z olejem.
W głowie.
Nagle gwizd nagle świst
spaliny buch koła w ruch
najpierw powoli jak żółw ociężale
na biopaliwie silnik odpalił
turkoce, łomoce coś stuka i puka
to tłoki tak walą
korbowód się grzeje
i strzela coś w rurę
coś dziwnego się dzieje
obroty nierówne
zawory już dzwonią
a z rury zajeżdża
ziemniaczanych placków wonią
Ruszyła maszyna po szynach ospale
bo biopaliwo jest na gorzale
i biegu przyspiesza
i gna coraz prędzej
lecz silnik wręcz wyje
i grzeje się częściej
i zgrzytów w silniku
znieść już nie sposób
i wszystko czerwone się nagle zrobiło
i lokomotywę rozpierniczyło ;)
Utwór znaleziono pod adresem http://www.brutto3200.fora.pl/bocznica,21/humor,54.html , jest tam jeszcze więcej żartów, także niezależnych od rodzaju trakcji. -
He, ja kiedyś dostałem taką inną wersję "Lokomotywy". Wprawdzie bohaterką jest lokomotywa elektryczna serii ET22, ale utwór zapodam, bo podoba on mi się bardzo.
W sumie niby forum parowozowe, ale Kolega RomekL nawiązał do trakcji spalinowej, to czemu mam być gorszy? :P
ET22
Stoi na stacji lokomotywa,
Piękna, zielona ET olbrzymia.
Stoi i czeka na Gagarina
Esów przywiezie on jej pół tuzina.
Bo dalej jechać pod trakcją trzeba,
A tylko ET do drutów sięga.
Minęła godzina i druga płynie,
A śladu nie ma po Gagarinie.
Wgramolił się w końcu mech do niej mozolnie,
Marudzi że zegar chodzi coś tu wolniej.
Lecz w końcu już słychać turkot znajomy
Spóźniony Gagarin hebluje tory.
Wstał mech z siedzenia - w górę patyki!
Łączy obwodzik, spina styczniki.
A ET nasza trochę zaspana,
Bo jedno ślipie tylko się jara.
Lecz przetwornica huczy i buczy,
Kompresor wtórować już się jej nauczył.
Wagony do niej już doczepione
I popełnienie także włączone,
Aż w końcu ziewła głośno maszyna
Otwarła trzy ślepia i strasznie zawyła.
Skład cały przeciągać powoli się zaczął
Lecz nagle: a co jest? Hamulec się zaciął!?
I choć jest ogromna ta ET kochana
I ciągnie, i ciągnie - nie może - zmachana...
Biegnie więc szybko ktoś wzdłuż w kamizelce
I wali młoteczkiem po klockach naprędce.
I wreszcie jest sukces - luzują wagony!
Mechanik się cieszy i piach oszczędzony...
-
Na pociechę dla strzegących porządku: Tak jak w ZSRR prowadzono eksperymenty ze spalinoparowozacmi (rozruch i powolna jazda -normalny parowóz, po osiągnięciu gdzieś 40 do 50% prędkosci konstrukcyjnej odcinano parę, uruchamiano układ paliwowy, wtryskiwacze rozpylały w tych samych cylindrach olej napedowy i już był spalinowóz:), w Szwajcarii było coś koło roku chyba 1916 parę przypadkó parowozó elektrycznych. Chodizło o szybkie likwidowanei koneicznosci zakupu węgla i wykorzystanie już gotowej sieci trakcyjnej w czasie oczekiwania na dostawę prawdziwych elektrowozów. W parowzach wstawiano kotły z grzałkami elektrycznymi, stawiano pantografy na dachach budek i jazda.
A wszelkei parafrazy Lokomotywy warto gromadzić w tym wątku ze wzglęu na porządek w histoirii literatury.
@Kucyk: Dobra ta Lokomotywa (elektryczna). Czy to Twój utwór własny? -
He, "Lokomotywa v. ET22" absolutnie nie jest mojego autorstwa. Kiedyś ktoś mi ją przesłał, ale nie jestem w stanie podać kto to był. Natomiast w prawie identyczny tekst znalazłem tu: http://www.dzyszla.aplus.pl/tekst-6.html mniejsza o autora, grunt, że wzbudza uśmiech :D
Ponadto w całości popieram postulat RomkaEl gromadzenia tu różnych utworów które wzięły swój początek w słynnej "Lokomotywie" Tuwima! -
Dziwnie przerobiony został ten wiersz... Jakoś odbiega od oryginału. A może jednak pamiętasz, skąd go masz?
(Autor) -
No, tu się zgodzę, Kolego Autorze, że "Lokomotywę" Tuwima można nieźle przerobić tak, że będzie mocno odbiegać od oryginału. Jeśli zaś uraziłem Ciebie, i Twoje prawa autorskie zostały nadwyrężone, to bardzo za to przepraszam, ale kompletnie nie mam pojęcia o tym, skąd się takie wierszyki biorą, wszak operujemy w Sieci i zdarza się, że ktoś może autora nie znać...
-
Nie, nie... chyba się nie zrozumieliśmy :) Fakt, że pierwszy wers zaczerpnąłem od Tuwima. Ale o przeróbce miałem na myśli to, co napisałeś wcześniej wobec oryginału, czyli tego, co zlinkowałeś później :) Po prostu najwyraźniej ktoś nieco przerabiał, albo... odtwarzał z pamięci :D Prawa autorskie - spoko. Tylko chciałem pospieszyć z potwierdzeniem, że na podanej stronie faktycznie znajduje się wersja oryginalna i autorska.
-
Miło nam powitać na Forum Autora wielu zacnych utworó. Ja co prawda znlłęm dotąd raczej opowiadania zamieszczonee goscinnie na stronie Covalusa.
-
Fakt, że ET22 z tego co pamiętam po raz pierwszy poznałem (chyba) w wersji mówionej podczas solidnej libacji kolejowej, zaś frazy z tego zacnego utworu były wielokrotnie wykorzystywane podczas spożywania napojów pijackich:
"W górę patyki!" - podstawowy toast;
"...i popełnienie także włączone" - polewanie trwa;
"Bo dalej jechać pod trakcją trzeba,
A tylko ET do drutów sięga" - wytłumaczenie młodemu, dlaczego właśnie on ma do sklepu skoczyć;
"Minęła godzina i druga płynie,
A śladu nie ma po Gagarinie" - fraza używana, gdy młody długo ze sklepu nie wraca...
Może rzeczywiście wersja zaprezentowana przeze mnie powstała przez spisanie tekstu "z głowy". -
A i mnie miło również :) Cóż, taka rola autora, że własnych tekstów tropieniem się zajmuje, co by praw nikt nie naruszył nieopatrznie ;)
A co do interpretacji to się uśmiałem właśnie :) Nigdy bym takiej interpretacji nie podejrzewał :D A może tak w komentarzu do tekstu u mnie zachcesz zamieścić tą interpretację tekstu? :D Myślę, że bardzo ciekawa :) -
@Dżyszla
...a, tam, taka interpretacja... Zachowajmy miejsce na bardziej wartościowe komentarze...
Ale ciągnijmy temat "Lokomotyw"!
Tym razem przedstawię prezent jaki otrzymałem od kolegi Juliusza z Australii. Parafraza dotyczy produkcji bimberku, pisownię zachowuję oryginalną więc proszę Doctora o wyrozumiałość...
95,6% (tyle voltów może mieć spirytus) zapożyczone od Juliana Tuwima
Stoi w podziemiach bimbrmotywa.
Ciężka, ogromna, nic z niej nie spływa.
Stoi - nie syczy, burczy - nie sapie.
Coś z małej rurki do butli tu kapie.
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha
Jan Kucyk kima, wcale nie słucha...
Buch -jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Jan Kucyk kima wciąż na siedząco.
Już ledwo stoi, burczy i zipie,
Palacz w nią węgla wcale nie sypie
Bo pod nią palnik propan-butowy
Taki żeliwny, taboretowy.
Wagonów żadnych nie doczepiali,
Jest tylko dekiel z żelaza, stali,
Przyśrubowany by nie wywalił.
Z domem piwnicy aby nie spalił.
Zacieru troszkę bulgocze jeszcze
Jan Kucyk kima - aż biorą dreszcze!
Nie ma tam ludzi, krów ani koni,
Jest tylko Kucyk i bimber goni.
Lecz śpi...
Na jednej ścianie z zacierem półki
Fermentowanym z razowej bułki.
Na drugiej butle i z wódzią balon.
Niżej nalewki na śliwkach galon.
Pod półką myszka spogląda z dala,
Siedzi, spogląda i ser wpierdala.
A tych półeczek jest ze czterdzieści
Sam nie wiem co się tam jeszcze mieści.
Lecz choćby przyszło czterdziestu chłopa.
Każdy pól litra z Jankiem wyżłopał,
I każdy ćwiartką dał strzemiennego,
Nie podołają, tyle tam tego!
Nagle - brzdęk!
Nagle jęk!
Najpierw,
Powoli,
Jak,
Byk,
Ociężale,
Drgnął ciężki dekiel,
Po śrubach ospale.
Szarpnęło bojlerem, nakrętki zawyły,
(A Bogu dziękować, że tak cienkie były!)
Jak coś nie gruchnie i świśnie coś z prawa
Oderwał się dekiel, to nie jest zabawa!
Uniósł się dekiel, przyśpiesza biegu,
Uderzył w sufit - tam w samym brzegu.
Odbił się, zmiażdżył ser małej myszy.
Tu przebudzenie! Jan Kucyk słyszy!
Zerwał się z krzesła, oczom nie w i e r z y.
Baniak z kolumną pod stołem leży.
Taboret-palnik w ósemkę zgięty,
Zaś butle i cały towar nietknięty.
Dwa dni zostało do dnia, soboty
Musi się Janek chwytać roboty.
Musi napędzić bimbru galony
W sobotę będzie ubaw szalony:
Przyjedzie taki Juliusz z Australii
Jan przyobiecał pić wódkę z balii.
I dudni Jan, stuka, łomoce i PĘDZI.
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to... (przepraszam!)
Znów gładko tak, lekko tak, struga tu cieknie
Jan Kucyk już nigdy w zły sen nie ucieknie.
Uważnie i pilnie nadzoru nie szczędzi
Bo nadzór konieczny gdy bimber się pędzi!
W podziemiach; to kap to, to, kap to, to kap to,
To kap to,
To kap. -
Bimbromotywa z Australii - bardzo fajna:).
A teraz zajmeimy sie twórczościa dziennikarzy, niedokłądnych tłumaczy et consortes.
ZAJEZDNIA - wiele osób spoza braży tak nazywa zaróno pętle czy inenj formy przystanki końcowe komunikacji miejskiej (móiąc po łódzku krańcówki), inni naywają tym słowem lokomotywownie...
OIDW, zajezdnia to wyłącznie obiekt, gdzie pojaxdy komunikacji MIEJSKEIJ (autobusy, trolejbusy, tramwaje) spędzają czas wolny od pracy i p[rzechopdzą przeglądy techniczne.
Widziałęm już w druku zwrotnice obrotowe (zamiast obrotnic)..
ale dziś zobaczyłem słowo ROZJEZDNIA w felietonie zamieszczonym pod
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,6781200,Plaga_awarii_kolejowych_w_Warszawie.html
Jeżeli ktoś mi wskaże poważne źrodło kolejowe z definicją słowa rozjezdnia, będę wdzięczny... -
Ha,ha,ha! Posłuchajcie tekstu tej piosenki:
Pedro
Czarnowłosy Pedro na lokomotywę wsiadł
Puścił parę i hamulce sprawdził jeszcze raz
Ona mu na drogę dała kur pieczonych sześć
Bo Pedro na lokomotywie lubił kury jeść
Ref. Daleka jest droga do Rio
I długa jest droga do Rio...
Przez lasy i góry,
Dziękując za kury,
Adios, adios, Adio!
Jeden gwizdek, drugi gwizdek, potem jeszcze trzy
Wszystkie okna już otwarte i zamknięte drzwi
Pociąg ruszył i po szynach jak szalony mknie
A Pedro na lokomotywie pierwszą kurę je
Daleka jest droga do Rio..
Ktoś w przedziale na gitarze habanerę gra
A za oknem mignął kaktus potem jeszcze dwa
Pod kaktusem siedzi małpa i wygrzewa się
A Pedro na lokomotywie drugą kurę je
Daleka jest droga do Rio..
Manuela jedzie z mężem, który mocno śpi
A przystojny Don Paolo siedzi vis a vis
Co za oczy ma to bydle jak latarnie dwie
A Pedro na lokomotywie trzecią kurę je
Daleka jest droga do Rio...
Jeden tunel, drugi tunel, potem jeszcze dwa
Don Paolo ślad pomadki już na ustach ma
Manueli mąż się zbudził i przygląda się
A Pedro na lokomotywie czwartą kurę je
Daleka jest droga do Rio...
Tam za oknem płynie rzeka, na tej rzece łódź
A parowóz dymi po to, żeby było czuć
Już od iskier sucha trawa zapaliła się
A Pedro na lokomotywie piątą kurę je
Daleka jest droga do Rio...
A za lasem płynie rzeka, na tej rzece most
A za mostem białych domów zatrzęsienie wprost
Pociąg wtoczył się po szynach wtedy akurat
Gdy Pedro na lokomotywie szóstą kurę zjadł
Daleka jest droga do Rio... -
Hm, trochę z poprzedniej epoki, ale mogło mi coś umknąć, bo piszę 100 % z pamięci:
Siedzi za stołem egzekutywa!
Ciężka toporna i pot z niej spływa,
Straszna oliwa ...
Siedzi i nudzi, truje i słucha
Czad od rozgrzanej mównicy bucha :
Uch jak nudząco,
Uf jak męcząco
Uch jak trująco!
Już ledwie sapie, już ledwie dysze, (dla rymu tak :)
Jeszcze sekretarz tematy sypie....
Rodziny w domach już po kolacji,
A tu priorytet dla konsultacji !
I gdzie położyć szczególną troskę ?
Punkt pierwszy pokój,
Punkt drugi postęp,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i radzą, jakby tu rozgryżć problem kiełbasy.
W czwartym: roczny przyrost tłumanów,
W piątym ustrój, a strój fortepianów !
W szóstym armata ! O jaka wielka !
Na odwetowców złym okiem zerka ...
W siódmym inflacja żre nam majątek.
W ósmym reformy etap sto piąty,
Wreszcie w dziewiątym nudziarstwa stare,
I kompleksowy raport o stanie ....
A tych referatów jest ze czterdzieści
I każdy, niestety musi się zmieścić !
Nagle trzask ! Nagle prask !
Uszy w słuch! Łapy w ruch !
Najpierw powoli, jak żółw ociężale,
Ruszają oklaski na sali ospale.
Trzeźwieją gamonie i klapią z mozołem.
Rząd drugi za pierwszym,
I koło za kołem.
Prezydium przyśpiesza i gna coraz prędzej.
Entuzjazm szaleje zerwany z uwięzi...
A dokąd, a dokąd, a dokąd to gna.
Kto sprawił to wszystko, jak zwał go, jak zwał ?
Że aktyw nie drzemie, że bucha, Buch! Buch !
Instrukcja odgórna wprawiła to w ruch !
Aparat, co z góry pompuje do dołu
Bo doły bokami już robią z mozołu.
I jest dyrektywa, by aktyw rozruszać !
By dodać im tego, no jak ? Animusza !
Przypomnieć oklaski poprzedniej dekady,
Niech słyszą owację braterskie sąsiady!
Choć łapska zmęczone, lecz walą za trzech !
No słabszym wysiłek zapiera już dech ...
Sekretarz już spocząc łaskawie przyzwala
Wytraca obroty rozgrzany aparat.
No pięknie, no pysznie za stołem się kiwa
Rozparta wygodnie Egzekutywa.
I znów odwaliło kawal dobrej roboty
W poczuciu rzetelnie spełnionej Głupoty!
Taki tekst. Mnie on nieco przypomina operatywki produkcyjne w moim zakładzie. Siedzieli towarzysze na naradach, a było jak zawsze :) -
Za http://750mm.pl/viewtopic.php?t=977 (post z 3.XII.2006 godz. 14:4&0 cytuję żartobliwy regulamin kolejki wąskotorowej:
1. Zabrania się zbierania grzybów podczas jazdy pociągu.
2. W czasie jazdy wyskakiwanie z pierwszego i wskakiwanie do ostatniego
wagonu jest surowo wzbronione.
3. Wyśmiewanie się z pieszych i rowerzystów nie jest wskazane (w końcu i
tak nas wyprzedzą).
4. Zabrania się wznosić okrzyki w rodzaju "gaz do dechy", gdyż denerwują
maszynistę i mogą spowodować u niego czasową niezdolność do pracy.
5. Reklamacje dotyczące szybkości kolejki nie będą uwzględniane, albowiem
jedzie ona wolno ze względu na dobro podróżnych, a nie dlatego, że
szybciej nie może.
6. Podczas jazdy nad brzegiem jeziora zabrania się łowienia ryb z okien
wagonu - istnieje niebezpieczeństwo wciągnięcia kolejki do wody przez
wyrośniętą rybę.
7. Kąpiel w jeziorze podczas jazdy wzbroniona.
8. W razie trudności przy wjeździe na wzniesienia podróżni z ostatniego
wagonu zobowiązani są do popychania kolejki.
9. Wnoszenie do wagonów żółwi lub innych równie powolnych zwierząt
traktowane będzie jako prowokacja. -
Potężny wątek nt. slangu kolejowego jest tutaj:
http://750mm.pl/viewtopic.php?t=2585
Ciekawe bardzo rzeczy. Np. zauważyłem, że na kolejce wyrzyskiej słowem LUŚNIA nazywają łąpę do wyciągania haków mocujacych szyny do podkłądów (tu dodam, że łapa mówią stolarze w powiecie wołomińskim; w lewobrzeżnej Warszawie to narzędzie bywa zwane łom).
Luśnia ma i inne znaczenia. W wozach konnych konstrukcji drewnianej kutej luśnia była pionowym elementem prowadzącym koło. Funkcjonariusze MO luśnią nazywali pistolet.
Szwela w zn. podkład (w byłym zaborze pruskim) -z niemieckiego Schwelle.
Inna nazwa luśni (kolejarskiej - KLAŁA. Obawiam się, że to z niemieckiego klauen (kraść). W koćńu łom był jednym z podstwowocyh narzędzi włąmywaczy.
Prawa Ohma ze szkoły znaja pewnei wszyscy. Ale prawa Łoma?
Pierwsze prawo Łoma: Bez Łoma nie wychodź z doma.
Drugie prawo Łoma: Ciało uderzone łomem nie ma prawa drgać. -
Jest jeszcze jedno prawo Łoma: im grubszy łom, tym szybszy zgon ;-)
-
Odświeżam temat coverów "Lokomotywy" Tuwima
LOKOMOTYWA 1981
Stoi na placu oddział milicji
Silny i zwarty, pełen ambicji.
Stoi i sapie, dyszy i chrzęści
Wśród łbów zakutych pały i pięści.
W łeb anarchistę!
W łeb ekstremistę!
W łeb syjonistę!
Już ledwo myślą, już ledwo czują.
Lecz oni nigdy nie zastrajkują.
Za nimi działacze się przyczaili.
Tłuści, przewrotni, obłudnie mili.
Chcą na Syberii urządzić biwak.
Pierwszy z nich Wojciech a drugi Siwak.
Trzeci Olszowski doczekał chwili
że Solidarność w łeb będą bili.
Czwarty z tej paki groził Rakowski.
Piąty brew marszczy, to Obodowski.
Szósty zaś dupę ma zamiast głowy
Doczep jej uszy-Urban gotowy.
Siódmy to pisarz-błazen Żukrowski.
Ósmy Krasiński-błazen beztroski.
Dziewiąty Czyrek-uczeń Edwarda.
Mas robotniczych to awangarda.
Wszyscy są oni zdania jednego,
Związek Radziecki-naszym kolegą.
Że choćby przyszło milion Chińczyków
I każdy zjadłby milion klopsików.
Srali by potem milion lat,
To nie zasraliby Kraju Rad.
Nagle gwizd!
Nagle świst!
Gazy buch!
Pały w ruch!
Najpierw
Powoli
Jeszcze z umiarem,
Rusza gromada zbójów ospale.
Zabili siedmiu, chyba to mało,
Więc wali, więc wali, pała za pałą.
Po głowach, po nogach i gna coraz prędzej,
Górników, hutników łomocze i pędzi.
A skądże to, a jakże to strzela pif! puf!?
To aktyw partyjny, on wprawił to w ruch!
To aktyw co z Biura, teleksem do sztabów.
A sztaby rozdają już pały wśród drabów.
Co biją i walą i znowu brać gonią.
To aktyw do sztabu, wciąż dzwoni i dzwonią.
A dokąd? A dokąd? A dokąd to tak?
Z pałami, z tarczami, przez miasta i wieś.
Czołgami, ZOMAmi zastraszyć chcą, zgnieść!
Przepustka, rewizja, lśni bagnet i broń!
Złowieszcze krakanie rozlega się WRON!
Przerazić, zagłuszyć, zagonić do bud.
A potem bagnetem do kopalń i hut.
Do pracy! Do pracy! Do pracy i pracy.
I z pracy, do pracy! I z pracy do pracy.
Do pracy! I z pracy! I z pracy! Do pracy!
O "kurczę",jak długo tak można.--RODACY!!! -
Wracamy do podstaw, czyli słownictwo:
KOSTYL - gwóźdź torowy (?? - podaję za: http://750mm.pl/viewtopic.php?p=34707#34707 post Rogoza z 16. marca 2007 godz. 00:36.
Sprawa dla pocztąkujących rusycystów nieco zaskakująca, ale Wikisłownik pod
http://pl.wiktionary.org/wiki/%D0%BA%D0%BE%D1%81%D1%82%D1%8B%D0%BB%D1%8C podaje, że podstawowe znaczenie rzeczownika kostyl po rosyjsku to kula (taka inwalidzka), jako ze kiedyś znaczyło ono suchy kij z zagiętym końcem do podpierania się, ale również oznacza on , cytuję: różnego kształtu sworzeń z zagiętym końcem, stosowany w budownictwie lub do łączenia szyny z podkładem kolejowym.
Czyli na gwóźdź torowy mogą mówić kostyl kolejarze i mikole z Kongresówki.
Dla porządku podaję także link do Absurdopedii:
http://absurdopedia.wikia.com/wiki/%D0%9A%D0%BE%D1%81%D1%82%D1%8B%D0%BB%D1%8C które to hasło koncentuje sie na słowie kostyl rozumianym jako kula inwalidzka. Polecam dla miłośników prenonsnsu z przynajmniej komunikatywną znajomością rosyjskiego. -
No i kolejna trawestacja Lokomotywy - tytuł e`Lokomotywa
(otrzymałem od kolegi z pracy, on też od kogos dostał. Autor jest mi nieznany):
Jest na mym kompie lokomotywa.
Nie. Nie żelazna, lecz też prawdziwa:
"eDonkey" - jej ksywa.
Stoi i sapie. Dyszy i dmucha.
Z nozdrzy ikonki zajadłość bucha.
Transfery na niej pozapuszczali,
Pliki ogromne będą ściągali,
I wiele mega w każdziutkim pliku,
W jednym aviku, film z fiku-miku,
W drugim mp3, w trzecim instalki,
które się nie chcą ściągnąć bez walki,
Dokumentacja - ooooo... jaka wielka,
sto pdf-ów do asemblerka,
w siódmym drivery do nowej karty,
w ósmym też software zachodu warty,
dziewiąty pełen przeróżnych skanów,
w dziesiątym filmik z dużego ekranu,
A tych downloadów jest ze czterdzieści,
sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści...
Choćby odpalić tysiąc ftp-ów,
i każdy zrobił tysiąc reget-ów,
i każdy nie wiem jak się wytężał,
to nic nie ściągną - taki to ciężar.
Nagle - gwizd!
Diody - błysk!
Connect - buch!
Wątki - w ruch!
Najpierw -- powoli -- jak żółw -- ociężale,
zaczyna -- sockety -- otwierać -- ospale,
Szarpnęła za pliki i ciągnie z mozołem,
Progressbar zamrugał zielonym kolorem,
I transfer przyspiesza, i gna coraz prędzej,
Sto ramek po łączach ze świata już pędzi,
A dokąd ? A dokąd ? A dokąd ? Na wprost !
Po kablu, po kablu, gdzie stoi mój host,
Przez switcha, przez router, przez gateway, przez LAN,
I spieszy się, spieszy, bo tak każe plan,
Wciąż dioda na switchu migoce i mruga,
I błyskać tak będzie jak cała noc długa,
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
a kto to to, kto to to, co to tak ssa ?
Że karta sieciowa już ledwie oddycha,
I pasmo sąsiadom kompletnie zapycha,
To bity ze świata łączami do plików,
A pliki powoli pęcznieją od bitów,
I gnają, i pchają, transmisja się toczy,
Overnet te bity wciąż tłoczy i tłoczy,
I będzie wciąż tłoczyć, nie powie że dość,
A wszystko wrednemu billowi na złość. -
Das Eisenbahnerlied
http://www.youtube.com/watch?v=96hIOaJJ3fc&feature=related
Utwór pochodzi z czasów II wojny światowej.
Es rollen die Raeder im Ratternden Takt
und droehnend erklingen die Schienen.
Bei Sturm und Schnee, bei Tag und Nacht,
der Lokfuerher auf der Maschine haelt Wacht
dem Lande beim Aufbau zu dienen
Vorwaerts gehts mit Volldampf in den Morgen,
Signal ist hoch, die Strecke frei.
Bleibt auch die Sonne noch verborgen,
die finstre Nacht ist nun vorbei!
Und die Lok, die singt, und der Heizer winkt,
und sein Maedel traegt ein himmelblaues Kleid.
Wir Jungen von der Eisenbahn machen dampf
und die Welt wird wieder Weit.
Was Waelder und Felder, Fabriken und Schacht an
Guetern und Wert produzieren,
durch uns wird sie zu Euch gebracht,
wir Eisenbahner muessen die Fracht
und euch mit zum Ziele fuehren.
Vorwaerts gehts mit Volldampf in den Morgen,
Signal ist hoch, die Strecke frei.
Bleibt auch die Sonne noch verborgen,
die finstre Nacht ist nun vorbei!
Und die Lok, die singt, und der Heizer winkt,
und sein Maedel traegt ein himmelblaues Kleid.
Wir Jungen von der Eisenbahn machen dampf
und die Welt wird wieder Weit.
Wir gruessen die Heimat, und die sich fuer
sie im Kampf um den Frieden bewaehrten,
Bei Sonne, Staub und Dreck und Russ,
den Jungen vor allen gilt unser Gruss,
die uns wieder hoffen lehrten!
http://www.youtube.com/watch?v=AsDJufvy__c&feature=related
Auf de Schwäb’sche Eisenbahne
informacje o utworze: http://de.wikipedia.org/wiki/Auf_der_Schwäb’schen_Eisenbahn
tekst (11 zwrotek): http://www.herbert-fritz.de/volksliedertext/auf_de_schwaebsche_eisenbahne.html
Tekst pochodzi z 1853 roku (swoją drogą to chyba pierwsza niemiecka [a może i w Europie] piosenka o kolei...), melodia pochodzi z piosenki żołnierskiej z przed 1850. Powstała w Wirtembergii, tekst wraz z upływem czasu zmieniał się osiągając do 27(!) strof.
Tytuł "Räder Müssen Rollen" nawiązuje do niemieckiego hasła z II wojny światowej ("Räder Müssen Rollen für den Sieg!" - widoczne na filmie; propagandowe hasła malowano na wagonach co najmniej już od I wojny światowej [z niemieckich n.p. "Na śniadanie do Paryża!"]) -
Na linii Duluth, Missabe & Iron Range w USA parowozy serii M-3 i M-4 prowadziły regularnie pociągi 115 wagonów 8750 ton. Co pociągów po 1000 ton z Łożnicy do Stepnicy to jechałem takim w 1984 roku, po zestawieniu tego w całość nie mieszczącą się w torach stacyjnych część znajdowała się na spadku i ułatwiała rozruch.
-
Witam wszystkich
Zdarzenie "grzebnięcia" przerobiłem w 2010 r na paradzie w Wolsztynie. Tekatetka wyjeżdzała z szopy była koło godz 11.00-12.00 wsztscy zwiedzajacy parowozownię zbiegli się aby zrobić fotkę i popatrzeć jak tktetka sobie jedzie. Dużo baranów staneło na torach jakby parowozu nie widzieli i wtedzy maszynista puscił piękny kłąb pary "bardzo duży" wszyscy na niego patrzą i się nie odsówają po chwili w powietrzu było slychać tylko KURWY jak w promieniu kilku mterow wszyscy byli ujebani od sadzy. Ja tez sie zalapałem a na wozku syna sadz jest do dziś. Największą beke mialem z panienek ubranych na biało.Wszyscy wyygladali jakby konin cztścili i odrazu torowisko było puste. Sadz była bardzo "TŁUŚCIUTKA" -
Kilka przydomków węgierskich parowozów z: http://www.lococlub.hu/Nyito.php?mr=G
seria 220 - Annamária
seria 242 - Koporsó - pol. trumna
seria 328 - Gólya - pl. bocian
seria 411 - Truman
seria 424 - Nurmi lub Bivaly - pl. bawół
seria 520 - Bumbardó -
ŚLUSARZ Tuwima:
http://nrdblog.cmosnet.eu/2011/04/lost-in-translation-droselklapa-tandetnie-blindowana-i-ryksztosuje/#axzz45PuWEVFw
nie związany bezpośrednio z koleją, ale daje pojęcie jak wyglądał ówczesny żargon techniczny -
Różne teksty inspirowane Tuwimem, ale czegoś takiego chyba jeszcze nie było:
http://demotywatory.pl/4656842/Tak-dzis-wygladalo-nietypowe-zaliczenie-na-jednej-z-polskich -
jest: "(...)teksty inspirowane Tuwimem(...)"
powinno być: "(...)teksty inspirowane Tuwimem już były(...)" -
Mnie wyszła masa 1965,57t, choć mogłem się gdzieś pomylić.
Mnie wygląda na to że to tylko część zadania, nie ma wszystkich potrzebnych danych (nachylenie trasy? dopuszczalny nacisk na oś?). Tak czy inaczej możemy poszukać odpowiedzi na pytanie:
Jaki parowóz dałby sobie radę z takim zadaniem?