W ostatnim poście wątku "Uśmiechnięta kolej" użyłem inwokacji "Panie i panowie" nie przez durną polityczną poprawność, ale świadomie. Niedawno odwidziłem wystawę poświęconą dwudziestoleciu międzywojennemu na Zamku Królewskim w Warszawie.
W dziale przemysłowym była wyłożona księga pamiątkowa dla zwiedzających. W tej ksiedze Pani, nosząca chyba imię DOrota zgłosiła żal do organizatorów, że per noga potraktowali kolej -i uzasadniła sukcesami polskeigo międzywojennego przemysłu lokomotuywowego.
Czyli, nie zdziwię się, ze między Forumowiczami mogą być i Forumowiczki.
Rzeczona Zwiedzająca poświęciła też parę zdań badzo udanemu lokowi Pt31.
Sama prawda, B. Pokropiński uważa Pt31 za najlepszą polską konstrukcję parowozu. A. Adler podaje, że niemieccy maszyniści, którzy widzieli Pt31 na granicznej stacji Zbąszyń, zazdrościli tego sprzętu kolegom z PKP.
jest też znana historia, jak bgzieś w Austrii bodajze 03 czy 03^10 nie wciagnęła sie na podjazd z pociągiem specjalnym Hitlera, poradził sobie Pt31.
Dla mnie jest zdumiewajace, że DRG (Deutsche Reichsbahn Gesellschaft - tak nazywały się zjednoczone koleje niemieckie od 1925 r. do końca II. wojny światowej) nie opracowały żadnego loka pasażerskiego o czterech osiach wiązanych. W międzywojennych Niemczech była seria 39-ale to jeszcze pruskie P10. UWAGA, w NRD po wymianie kotłów ta seria dostała nową serię 22.
Były też dawne saskie XX HV (za DRG bodajże 19^0).
Nie liczę serii 06 - owszem, ciekawe loki, ale to były tylko dwa prototypy, obsługujące wyłącznie odcinek trakcyjny Frankfurt a/M. - Bebra.
Akurat na wystawie na Zamku jest model Pt31 wypożyczony z MuzKolu.